Jednak - jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP od osoby z najbliższego otoczenia prezydenta - jeżeli zdecydowana większość krajów Sojuszu poprze kandydaturę duńskiego premiera Andersa Fogha Rasmussena, to Polska nie będzie się temu sprzeciwiać i też ją poprze. Szef prezydenckiej kancelarii Piotr Kownacki ocenił, że przerzucanie odpowiedzialności na prezydenta w kwestii tego, czy Sikorski zostanie sekretarzem generalnym NATO czy też nie, jest "kompletnie nieuprawnione". To reakcja na słowa premiera Donalda Tuska, który mówił, że to prezydent reprezentuje Polskę na jubileuszowym szczycie NATO w Niemczech i we Francji. - Sprawa jest trochę w jego rękach - mówił szef rządu. Ale - jak dodał - nie chce na prezydenta zrzucać całej odpowiedzialności za efekt końcowy. Jak argumentował Kownacki, nie można twierdzić, że decyzja w sprawie nowego szefa NATO zapada na dwudniowym szczycie, gdyż od dawna toczą się zakulisowe rozmowy. - Mówienie, że to prezydent reprezentuje Polskę na szczycie i dlatego on podejmie tę decyzję, jest zwyczajnym oszukiwaniem ludzi - stwierdził minister. Dodał, że trudno mu pogodzić się z tym, że przedstawiciele najwyższych władz państwa bez skrępowania wprowadzają w błąd opinię publiczną. Dzisiaj rozpoczyna się dwudniowy szczyt NATO, na którym odbędzie się dyskusja w sprawie następcy obecnego szefa Sojuszu Jaapa de Hoop Scheffera, którego kadencja kończy się w lipcu. Szef Kancelarii Prezydenta zaznaczył, że jeszcze niedawno były sygnały, że być może nie dojdzie do decyzji na szczycie w sprawie następcy Scheffera. "Z kolei najświeższe sygnały są takie, że jednak chyba dojdzie" - dodał. Podkreślił także, że Lech Kaczyński zawsze wypowiadał się korzystnie o kandydaturze Sikorskiego na nowego sekretarza generalnego NATO. Jednak osoba z najbliższego otoczenia Lecha Kaczyńskiego powiedziała, że z rozmów prezydenta z przywódcami NATO nie wynikało, że Sikorski ma duże poparcie w boju o stanowisko szefa Sojuszu. - Nie wyglądało, żeby wśród głównych państw NATO miał mocne szanse w którymkolwiek momencie - twierdzi źródło. Ale - jak jednocześnie dodaje bliski współpracownik prezydenta - gdyby się okazało na szczycie Sojuszu, że szef polskiej dyplomacji ma szanse liczyć się w grze o stanowisko sekretarza generalnego, to Lech Kaczyński oczywiście go poprze. Z kolei Kownacki ocenił, że błędem było to, że o kandydaturze Sikorskiego tak wcześnie zaczęło być głośno w mediach. - Tak wczesne, głośne zgłaszanie jakiejś kandydatury jest zwykle po to, żeby ją utopić - powiedział. W ocenie szefa prezydenckiej kancelarii, nie może być też tak, że od początku sprawowania urzędu premiera Donald Tusk podkreśla, iż "polityka zagraniczna jest domeną rządu i robi wszystko, aby ograniczyć działalność zagraniczną prezydenta". - Przez czas ten okres rząd nie wykonuje konstytucyjnego obowiązku współdziałania z głową państwa, a na zakończenie się mówi, że to prezydent odpowiada za to, czy będzie czy nie będzie jakieś stanowisko w strukturach międzynarodowych zajęte przez Polaka - stwierdził szef prezydenckiej kancelarii. - Po prostu uważam, że również obłuda i hipokryzja powinny mieć jakieś granice, tak daleko już nie powinny się posuwać - podsumował Kownacki.