Jednocześnie Warszawa nie będzie naciskać, by przyjęcie mandatu koniecznie nastąpiło już we wtorek na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych "27" w Luksemburgu. - Jesteśmy gotowi do przyjęcia mandatu. Nie ponaglamy, ale uważamy, że nie ma przeszkód do przyjęcia mandatu - powiedziały polskie źródła. Według tych samych źródeł, mandat zostanie przyjęty jeszcze za słoweńskiego przewodnictwa UE. Jeśli nie we wtorek, to na kolejnym posiedzeniu szefów dyplomacji 26-27 maja. Słoweńskie przewodnictwo UE wciąż liczy na przekonanie Litwy i ma nadzieję na przyjęcie mandatu na wtorkowym posiedzeniu szefów MSZ. - Naszym celem jest przyjęcie mandatu we wtorek. To główny punkt posiedzenia ministrów spraw zagranicznych - powiedziała rzeczniczka słoweńskiego przewodnictwa Maja Kocijanczicz. Wszystko zależy więc od tego, czy uda się przekonać Litwę, która - jak przyznają nieoficjalnie dyplomaci - jest wyizolowana i krytykowana za uprawianie wewnętrznej polityki na forum UE. Choć wstępnie ambasador litewski zgodził się w czwartek w Brukseli na start rozmów z Rosją, już następnego dnia z Wilna popłynęła groźba weta, podtrzymana w poniedziałek przez szefa litewskiej dyplomacji. - Chcemy, by partnerzy w UE usłyszeli nasze postulaty - powiedział Petras Vaitiekunas. - Chcemy też bezpieczeństwa, solidarności i sprawiedliwości. Zapowiedział, że będzie nalegał na zdjęcie z porządku dziennego sprawy mandatu na rozmowy z Rosją, dopóki żądania Litwy nie zostaną spełnione. W wywiadzie dla Litewskiego Radia Vaitiekunas powiedział też, że Litwa szuka dla poparcia swojego weta sojuszników "wśród państw sąsiednich". - Rozmawiamy w sprawie poparcie naszego stanowiska z państwami sąsiednimi - oświadczył szef MSZ nie podając szczegółów. By przekonać Litwę, już w czwartek na spotkaniu ambasadorów państw UE zgodzono się na dodanie do mandatu negocjacyjnego dwóch deklaracji. Pierwsza zobowiązuje KE do domagania się od Rosji w negocjacjach wznowienia dostaw ropy rurociągiem "Przyjaźń" do rafinerii w Możejkach. Druga deklaracja kładzie nacisk na współpracę z Moskwą w sprawach karnych prowadzonych przed europejskimi sądami. Wilno oskarża bowiem Moskwę m.in. o brak współpracy w poszukiwaniu zaginionych na terenie Rosji Litwinów. - Polska poparła obie deklaracje - zapewniły źródła dyplomatyczne. Jak ujawniły te źródła, Wilno chciałoby także osobnej deklaracji o Karcie Energetycznej. Tymczasem na wniosek Polski jeszcze w marcu została włączona do mandatu tzw. deklaracja energetyczna. Stwierdza ona, że UE będzie dążyć do uzyskania w rozmowach z Rosją "takich zasad, jakie przewiduje Europejska Karta Energetyczna", której Rosja nie chce ratyfikować. Ma to - zgodnie z intencją Polski - zagwarantować uzyskanie takich warunków handlu i inwestycji w sektorze energetycznym, jakie zapewnią całej UE i wszystkim jej członkom bezpieczeństwo dostaw. Według polskich źródeł dyplomatycznych nie ma sensu przyjmowanie nowej deklaracji, bowiem mogłaby ona osłabić wymowę polskiej deklaracji. Litwa podniosła też problem poparcia Rosji dla separatystycznych regionów Gruzji - Abchazji i Osetii Południowej. Wilno chciałoby uzależnić zamknięcie negocjacji UE z Moskwą od rozwiązania zamrożonych konfliktów w Gruzji. Wśród krajów członkowskich nie było zgody na poświęcenie tym konfliktom osobnej deklaracji dołączonej do mandatu. - Sam mandat gwarantuje już rozmowy z Rosją na ten temat - zapewniło słoweńskie przewodnictwo UE. Ponadto, by odpowiedzieć na apele Litwy, a także Polski, ambasadorowie zdecydowali, że we wtorek w Luksemburgu odbędzie się dyskusja w gronie szefów dyplomacji na temat obecnej sytuacji w Gruzji. Dotychczas - od jesieni 2006 roku - to Polska blokowała rozpoczęcie rozmów z Rosją. Warszawa odstąpiła jednak od weta, gdy spełnione zostały polskie warunki. Ku zupełnemu zakończeniu zbliża się bowiem spór handlowy z Rosją, dotyczący rosyjskiego embarga na polskie produkty zwierzęce i roślinne. - Uważamy, że najwyższy już czas na otwarcie negocjacji UE z Rosją - powiedział w czwartek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.