Źródło to odmówiło jednak podania, gdzie Brodsky jest przetrzymywany. Oświadczyło również, że Polska czuje się zakłopotana i schwytana w potrzask między dwoma państwami, które uważa za przyjaciół - czyli Izraelem i Niemcami. O zatrzymaniu w Warszawie poszukiwanego w Niemczech domniemanego agenta izraelskiego Mosadu, którego podejrzewa się o udział w przygotowaniu styczniowego zamachu na lidera Hamasu Mahmuda al-Mabhuha w Dubaju, poinformował jako pierwszy niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Potwierdziła to następnie polska prokuratura, zaznaczając, że zatrzymania dokonano 4 czerwca na podstawie europejskiego nakazu aresztowania (ENA). Według tygodnika "Der Spiegel" pod koniec ubiegłego tygodnia polska służba graniczna na warszawskim lotnisku zatrzymała mężczyznę, który chciał wjechać do Polski z paszportem na nazwisko Uri Brodsky. Brodsky miał pracować dla Mosadu w Niemczech, dlatego poszukiwany jest przez niemieckich śledczych, którzy zwrócili się do Interpolu. Prokuratura federalna wydała nakaz aresztowania. Jak pisze "Spiegel", zatrzymanie podejrzanego w Polsce doprowadziło do dyplomatycznych komplikacji. Izraelska ambasada w Warszawie interweniowała w tej sprawie u polskiego rządu, sprzeciwiając się ekstradycji domniemanego agenta do Niemiec. Wczoraj dwaj izraelscy ministrowie zażądali od Polski przekazania ich krajowi obywatela izraelskiego, zatrzymanego w Warszawie na prośbę Niemiec. - Izrael powinien sprzeciwić się ekstradycji do kraju trzeciego każdego swojego obywatela i zrobić wszystko, aby go ściągnąć do kraju - powiedział minister transportu Israel Kac.