Samoloty amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej, przewożące podejrzanych o terroryzm, lądowały m.in. w Polsce, Rumunii i Wielkiej Brytanii - oświadczył dziś w Paryżu prowadzący śledztwo w tej sprawie z ramienia Rady Europy, szwajcarski senator Dick Marty. Według niego, jedno z lotnisk w Polsce prawdopodobnie było wykorzystywane jako punkt przerzutowy dla przewożonych przez CIA więźniów. Podkreślił, iż również Rumunia uczestniczyła w "bezprawnym przemieszczaniu" i funkcjonowała jako przystanek dla związanych z CIA samolotów. Współdziałanie z CIA Marty zarzucił w sumie 14 krajom europejskim. Środowy "New York Times" podkreśla, że - zgodnie z raportem Marty'ego, do którego dziennik dotarł wcześniej - misje bezprawnego przemieszczania zaczynały się na lotniskach w Azerbejdżanie, Niemczech, Hiszpanii i Turcji; w Czechach, Grecji, Irlandii i Włoszech samoloty uzupełniały paliwo, więźniów zabierano z Bośni i Hercegowiny, Włoch, Macedonii i Szwecji, natomiast m.in. w Polsce, Rumunii, Egipcie, Jordanii, Maroku, Afganistanie, Pakistanie i Uzbekistanie robiono przerwę przed dalszą podróżą bądź w celu przesłuchania. Raport RE opierał się głównie o zapisy lotów, dostarczone przez agencję kontroli lotów Unii Europejskiej, Eurocontrol, a także świadectwa osób, które utrzymywały, iż zostały uprowadzone przez agentów amerykańskiego wywiadu. Zgodnie z dokumentem, kraje Europy odgrywały bądź aktywną, bądź pasywną rolę w operacjach prowadzonych przez CIA, lecz nie były "bezwiednymi ofiarami układu". "Teraz jest oczywiste, choć wciąż jesteśmy dalecy od ustanowienia całej prawdy, że władze niektórych krajów europejskich wraz z CIA brały aktywny udział w tych bezprawnych działaniach" - głosi raport senatora. - Inne kraje świadomie je ignorowały, albo nie chciały wiedzieć. O tajnych lotach amerykańskiego wywiadu po raz pierwszy poinformowały jesienią ubiegłego roku amerykańskie media. Również organizacja obrońców praw człowieka Human Rights Watch twierdziła, iż ma dowody poszlakowe, wskazujące, że CIA transportowała podejrzanych o terroryzm z Afganistanu do Polski i Rumunii. Śledztwo Parlamentu Europejskiego wykazało, że od zamachów z 11 września 2001 r., ponad tysiąc razy maszyny CIA mogły zatrzymać się w Europie. Podejrzani o działalność terrorystyczną, schwytani głównie w Iraku i Afganistanie, byli przez Amerykanów przewożeni do Egiptu, Jordanii lub do bazy amerykańskiej Guantanamo na Kubie, gdzie mogli być torturowani. Już w grudniu zeszłego roku kończący urzędowanie prezydent Aleksander Kwaśniewski, premier Kazimierz Marcinkiewicz, szef MSWiA Ludwik Dorn i minister spraw zagranicznych Stefan Meller zaprzeczali, jakoby w Polsce znajdowały się tajne więzienia CIA. Przedstawiciele władz przyznawali się natomiast do wiedzy o przelotach amerykańskich samolotów. 8 grudnia Dorn oświadczył, że sprawa przelotów i lądowań amerykańskich samolotów została sprawdzona. "Ja rzeczywiście wiem, ile i gdzie" - mówił. Wyjaśniał, że lądowań nie było dużo, a podawane przez prasę informacje na ten temat "są bardzo zbliżone do rzeczywistości". Wówczas prasa informowała o jednym lądowaniu samolotu CIA na lotnisku w Szymanach pod Olsztynem. Kilka dni później również były szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski powiedział, że pamięta o kilku, mniej niż dziesięciu, lotach samolotów CIA nad Polską. Zaznaczył, że takie loty mogły się odbywać także bez jego wiedzy, bo oprócz AW, część kompetencji w tych sprawach miał m.in. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Kwaśniewski przyznał w wywiadzie dla dziennika "La Stampa", że został poinformowany o kilku lotach samolotów CIA. "To absolutnie naturalne, że sojusznik Stanów Zjednoczonych pomaga im w walce z międzynarodowym terroryzmem" - mówił wówczas ustępujący prezydent. Po kolejnych informacjach z Parlamentu Europejskiego, w lutym br., premier Marcinkiewicz oświadczył, że ta sprawa została zamknięta w grudniu i polskie władze nie będą do niej wracać. W reakcji na raport Marty'ego Marcinkiewicz powiedział dzisiaj, że zawarte w nim zarzuty nie są oparte na faktach. - To są oszczerstwa, nieoparte na żadnych faktach - powiedział dziennikarzom w Sejmie szef polskiego rządu. Również koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann zaprzecza istnieniu w Polsce tajnych więzień. Na pytanie o lądowania samolotów odpowiada zaś: "Nie chcę się dać wciągnąć w szczegóły dyskusji, na czym polega współpraca wywiadowcza między sojusznikami, bo wtedy ujawniałbym głęboką tajemnicę państwową". Ze Zbigniewem Wassermannem rozmawiała Beata Lubecka: Departament Stanu USA odrzucił raport Dicka Marty'ego uznając, że nie zawiera on żadnych nowych, konkretnych faktów. Rzecznik Departamentu Stanu Sean McCormack zastrzegł, że przedstawiciele władz USA nie mieli jeszcze okazji wnikliwego zapoznania się z raportem, ale dodał: "Sądzę, że z pewnością jesteśmy rozczarowani tonem raportu i jego treścią". McCormack podkreślił, że transfery podejrzanych o terroryzm do krajów trzecich są legalne, a raport sugeruje, jakoby działania wywiadowcze były "z natury złe". Dodał, że międzynarodowa współpraca wywiadowcza ratuje ludziom życie. Rzecznik Białego Domu Tony Snow odmówił komentarza na temat raportu. Podkreślił natomiast, że Stany Zjednoczone nie akceptują tortur. - Nie zgodzimy się na wysłanie kogokolwiek do kraju, który stosuje tortury - powiedział.