Dzisiaj wieczorem rozpoczyna się dwudniowy szczyt NATO, na którym odbędzie się dyskusja w sprawie następcy obecnego szefa Sojuszu Jaapa de Hoop Scheffera, którego kadencja kończy się w lipcu. Najpoważniejszym kandydatem na nowego szefa Sojuszu jest premier Danii Anders Fogh Rasmussen, któremu sprzeciwia się stanowczo Turcja. - Nie będziemy stali na przeszkodzie ustalenia powszechnego konsensusu, ale jak na razie widać, sprawa nie jest prosta dla wszystkich. (...) Nie sądzę, aby łatwo było osiągnąć porozumienie podczas tego szczytu - powiedział dziennikarzom w Sejmie Tusk. W jego ocenie, w "dzisiejszym, trudnym czasie i skomplikowanym świecie" trudno będzie państwom członkowskim ustalić wspólnego kandydata. Jak podkreślił, przy wyborze nowego szefa Sojuszu w interesie Polski leży wzmocnienie przede wszystkim pozycji Polski w NATO. - Dla Polski dosyć istotnym warunkiem poparcia jakiegokolwiek kandydata jest to, że efektem działania przyszłego sekretarza generalnego NATO musi być większe bezpieczeństwo Polski, a nie ambicja tego, czy innego polityka - podkreślił premier. Zaznaczył, że zarówno premier Rasmussen, jak i inni polscy partnerzy w NATO, wiedzą doskonale o polskich oczekiwaniach. Wśród możliwych kandydatów na stanowisko nowego sekretarza generalnego NATO wymieniani są, obok Rasmussena, minister obrony Kanady Peter MacKay oraz szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. - Nie ukrywałem, że rząd polski ma aspiracje związane z osobą ministra Sikorskiego, i że jesteśmy gotowi do poważnej rozmowy na ten temat. Okazało się, że nie jest tym pierwszoplanowym faworytem u innych państw i my to rozumiemy - zaznaczył Tusk. Wcześniej, premier zapowiedział, że Polski rząd nie zamierza formalnie zgłaszać kandydatury Sikorskiego na sekretarza generalnego NATO.