W trakcie wspólnej konferencji prasowej prezydentów Polski i Estonii Ilves wskazywał na "bardzo jasną rolę Polski jako lidera we współpracy regionalnej na rzecz bezpieczeństwa". Prezydent Estonii przypomniał też, że w 2016 roku w Warszawie odbędzie się szczyt NATO. "To kluczowy czas dla NATO, aby wzmocnić swoje wspólne mechanizmy obronne. To najważniejszy moment od czasu zakończenia zimnej wojny" - przekonywał. Podkreślał, że wojna przeciwko Ukrainie pokazuje, jak krucha jest wolność. "Osobiście mam powody sądzić, że nasz wschodni sąsiad (Rosja - przyp. red.) wydaje się postrzegać ten obszar jako najbardziej wrażliwy obszar NATO. To miejsce, w którym najłatwiej przetestować zdecydowanie i przekonania NATO" - ocenił Ilves. Dlatego - mówił - należy budować możliwości wojskowe, które są w stanie odpowiedzieć na nowe wyzwania. "Oznacza to, że musimy dać jasny i czysty przekaz, że jesteśmy zjednoczeni w naszym zdecydowaniu, aby bronić każdego pojedynczego członka Sojuszu i wszystkich naszych sojuszników" - dodał prezydent Estonii. Ilves zauważył, że w porównaniu z sytuacją sprzed 76 lat - od czasów zdradzieckiego paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku - wiele zmieniło się na lepsze. "Wtedy Estonia i Polska były zostawione same sobie. Dzisiaj przyjaciele i sojusznicy połączyli z nami siły w UE i NATO. Nasze bezpieczeństwo jest silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Wiemy, że zawieranie porozumień kosztem innych jest skazane na porażkę. Żadna wolność nie jest dana raz na zawsze. Europa zapłaciła już zbyt wysoką cenę za to, że kiedyś poddała się agresorowi. To nie wydarzy się już nigdy więcej" - zapewnił. Prezydent Estonii przypomniał, że 23 sierpnia dwa totalitarne reżimy podzieliły Europę między siebie, co - podkreślił - doprowadziło do strasznych zbrodni. "Polska była pierwszą, która straciła wolność, zaatakowana 1 września 1939 roku przez Niemców, a dwa i pół tygodnia później ze Wschodu, o czym ludzie w Europie często zapominają" - podkreślił.