- Mówimy o sześciu uchodźcach od dłuższego czasu, ale jesteśmy gotowi na rozmowy z odpowiednikami na Malcie (w sprawie dodatkowych), w świetle zmieniającej się sytuacji w tym państwie. Jeżeli Niemcy zadeklarowały, że przyjmą około 100 osób, to my mówimy o kilku-kilkunastu osobach - powiedział dziennikarzom Miller w Luksemburgu, gdzie uczestniczył w posiedzeniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE. Minister podkreślił, że imigranci z Libii, którzy dotarli na Maltę, uciekają z kraju objętego wojną domową i są to "klasyczni uchodźcy", którym zagraża utrata nawet życia w ich ojczystym kraju. - Dlatego mają prawo oczekiwać od Europejczyków pomocy humanitarnej i możliwości schronienia się na terenie Europy, tak długo jak będą w swoim stałym miejscu zamieszkania zagrożeni - powiedział. - Solidarność europejska w tych okolicznościach musi być bardzo konkretna. To nie mogą być tylko puste deklaracje. To musi być prawdziwa pomoc - podkreślił Miller. Polska, jak i inne kraje UE, nie zgadza się natomiast, by przyjąć z Włoch imigrantów z Tunezji, gdyż, jak wyjaśnił szef MSWiA, chodzi o inną kategorię imigrantów - imigrantów ekonomicznych, którzy "szukają miejsca, gdzie się łatwiej żyje". Szacuje się, że od początku roku dotarło ich na włoską wyspę Lampedusa ponad 20 tys. Zdaniem partnerów w UE powinni wrócić do Tunezji. - Jesteśmy otwarci na tych, którzy przyjeżdżają do Europy jako obszaru swobody obywatelskiej i poszanowania praw, które są ważne dla nas, ale i dla tych, którzy chcą osiąść w Polsce, chcą się integrować. Natomiast nie jesteśmy otwarci na tych, którzy tylko i wyłącznie szukają miejsca pracy, zamiast budować te miejsca pracy u siebie - dodał polski minister. Premier Silvio Berlusconi, który w sobotę odwiedził Lampedusę, porównał sytuację na wyspie do "ludzkiego tsunami". Rzym - wobec niechęci partnerów w UE w kwestii przyjmowania Tunezyjczyków z Lampedusy - zadeklarował, że będzie przyznawał tymczasowe prawo pobytu imigrantom, co pozwoli im przemieszczać się w całej strefie Schengen. Natychmiast zaprotestowali sąsiedzi, a zwłaszcza Francja, Niemcy i Austria, zapowiadając, że wówczas przywrócą kontrole na granicach. Tłumaczą, że Włochy łamią porozumienie Schengen, przyznając wizy Tunezyjczykom, którzy nie mogą skorzystać ze statusu uchodźców, od kiedy w lutym upadł reżim Ben Alego. Zdaniem Millera nie można mówić o izolacji Włoch, bo UE pomaga Rzymowi poprzez unijną agencję Frontex, która prowadzi operację kontroli statków. - Jest też pełna zgoda, że musimy pomóc Włochom w sytuacji, kiedy trzeba odwieźć z powrotem do Tunezji tych, którzy dość pochopnie przypłynęli na włoskie wyspy - dodał. Ponadto dyplomaci wskazują, że znacznie większym ciężarem jest 800 imigrantów dla maleńkiej, 400-tysięcznej Malty, niż 25 tys. - dla 60-milionowych Włoch. W poniedziałek tylko kilka krajów zadeklarowało, że przyjmie uchodźców libijskich z Malty. Na konferencji prasowej komisarz ds. wewnętrznych Cecilia Malmstroem wymieniała Niemcy, Szwecję, Belgię, Hiszpanię, Portugalię i Norwegię. Wolę przyjęcia zadeklarowała też węgierska prezydencja, ale - jak ujawniły źródła dyplomatyczne - wciąż nie "rozdzielono wszystkich około 800 uchodźców". Przyjmowanie obywateli z państw trzecich należy do kompetencji narodowych. Według unijnych regulacji, to kraj, przez którego granicę imigrant dotarł do UE powinien zająć się także procedurą ewentualnego udzielenia statutu uchodźcy, co stawia w gorszej pozycji kraje na peryferiach UE. Poza imigrantami, którzy już przybili do wybrzeży UE, wyzwaniem dla Europy jest też około 430 tys. uchodźców z Libii, którzy przed przemocą uciekli do Tunezji i do Egiptu.