Polskie służby weterynaryjne wysłały list do Brukseli z pytaniem o możliwość wsparcia z unijnego budżetu walki z afrykańskim pomorem świń. Chodzi o pomoc w sfinansowaniu: siatki wzdłuż granicy z Białorusią, monitoringu (pobieranie i badanie próbek w gospodarstwach) oraz instalacji dezynfekujących (automyjnie). W sprawie ogrodzenia na polsko-białoruskiej granicy Bruksela jest sceptyczna. Należy najpierw sprawdzić czy to jest wykonalne, bo trzeba by było zbudować setki kilometrów takiego ogrodzenia - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej Frederic Vincent.Nie wykluczył jednak, że moglibyśmy się ubiegać na ten cel o fundusze strukturalne. Litwa zaproponowała jeszcze bardziej drastyczne środki ochronne. Chce stworzyć sanitarną strefę buforową i wybić całą trzodę chlewną przy granicy. Tę propozycję Bruksela jednak odrzuciła i uznała ją za "na obecnym etapie przesadną i nieproporcjonalną". Idea ogrodzenia na granicy, które powstrzymywałoby migrację dzikich zwierząt, nie jest nowa. Taką siatkę postawiła trzy lata temu Bułgaria na granicy z Turcją, by powstrzymać przemieszczanie się wraz ze zwierzyną leśną pryszczycy. Zdaniem ekspertów, udało się chorobę powstrzymać. Jednak polsko-białoruska granica jest dłuższa oraz ma trudniejszy teren.Niektórzy rozmówcy przyznają także, że budowa takiego płotu to pomysł dosyć kontrowersyjny. Źle się kojarzy - powiedział jeden z nich. O wiele bardziej pozytywna odpowiedź Komisji Europejskiej dotyczy dwóch pozostałych próśb. W przesłanym oświadczeniu Komisja Europejska stwierdza, że istnieje możliwość sfinansowania z unijnego budżetu od 50 proc. do 75 proc. monitoringu oraz infrastruktury do dezynfekcji. Monitoring jest bardzo kosztowny. Polskie służby weterynaryjne planują w całym kraju pobierać rocznie od 2,5 do 3 tys. próbek w gospodarstwach zajmujących się hodowlą trzody chlewnej. W zależności od typu próbki, koszt jednego badania wynosi 40 albo 100 zł. Drogie są także automyjnie do dezynfekcji. Jedna taka instalacja kosztuje około 300 tys. zł. A potrzeba by było przynajmniej 16.Afrykański pomór świń, to choroba, która nie przenosi się na ludzi, ale jest bardzo niebezpieczna dla trzody chlewnej. W czerwcu choroba ta pojawiła się na Białorusi. Pojawienie się afrykańskiego pomoru świń w Polsce oznaczałoby, że nie tylko zablokowany zostałby eksport wieprzowiny i żywych zwierząt z naszego kraju, ale także ucierpiałaby z tego powodu cała Unia. Wiele krajów wstrzymałoby import wieprzowiny z całej Wspólnoty.Katarzyna Szymańska-Borginon