"Jeśli mógłbym kierować się sercem, to z pierwszą wizytą pojadę do Polski. Trwają rozmowy na ten temat" - powiedział Gauck w rozmowie z telewizją informacyjną n-tv. "Mamy bliskich sąsiadów i te kraje są tradycyjnie celami pierwszych podróży zagranicznych prezydentów federalnych. Tak będzie też w moim przypadku" - dodał. Gauck zostanie zaprzysiężony na urząd głowy państwa w najbliższy piątek, 23 marca. Wielokrotnie zapewniał, że Polska jest "bliska jego sercu". "Polska, która w swojej historii przedkładała wolność nad bezpieczeństwo, która bardziej hołdowała powstańcowi niż poddanemu i której obywatele zdecydowanie bardziej cenią sobie 'mniej państwa w państwie', niż zbyt 'wiele państwa w państwie', taka Polska może pozbawić niektórych w Europie, np. Niemców, lęków i natchnąć ich odwagą" - podkreślił na początku marca w wystąpieniu na Uniwersytecie Łódzkim. Polska była celem pierwszej zagranicznej wizyty także dla byłego prezydenta Niemiec Horsta Koehlera w 2009 roku. Poprzedni prezydent Christian Wulff odwiedził tuż po objęciu urzędu w 2010 roku Brukselę, Paryż oraz Warszawę. Niemieckie Zgromadzenie Federalne wybrało w niedzielę Joachima Gaucka na nowego prezydenta RFN. Wygrał on w pierwszej turze, uzyskując poparcie 991 spośród 1232 obecnych w czasie głosowania członków zgromadzenia. "Jaka piękna niedziela!" - powiedział nowy prezydent tuż po ogłoszeniu wyników wyborów. Oświadczył, że z wdzięcznością i z całego serca bierze na siebie odpowiedzialność jaką mu powierzono. Kandydatura 72-letniego Gaucka - byłego pastora, działacza opozycji antykomunistycznej w dawnej NRD i pierwszego szefa archiwum akt komunistycznych służb bezpieczeństwa Stasi - została zgłoszona wspólnie przez partie chadecko-liberalnej koalicji rządzącej oraz opozycyjnych socjaldemokratów i Zielonych. Po wyborze na prezydenta Niemiec Joachim Gauck otrzymał gratulacje od prezydentów Francji i Włoch, Nicolasa Sarkozy'ego i Giorgio Napolitano, oraz szefa PE Martina Schulza. W depeszach przypominano o zaangażowaniu Gaucka na rzecz demokracji i wolności. Przedterminowe wybory prezydenckie w Niemczech były konieczne, ponieważ 17 lutego do dymisji podał się prezydent Christian Wulff, zaledwie po 20 miesiącach sprawowania urzędu. Hanowerska prokuratura wszczęła przeciw niemu śledztwo w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych w czasie, gdy był on premierem landu Dolna Saksonia.