Protesty organizuje wspólnie Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych. W Warszawie i Katowicach udział w nich zapowiedział "Sierpień '80". Przewodniczący OPZZ Jan Guz powiedział dziennikarzom w środę przed rozpoczęciem pikiety przed MPiPS, że związkowcy zebrali się, by domagać się godnej pracy. - Nie chcemy być na zasiłkach, chcemy pracować, chcemy, by były tworzone miejsca pracy. Dziś chcielibyśmy mieć takie uposażenie z pracy jak Grecy, Hiszpanie, Portugalczycy mają na zasiłku dla bezrobotnych - mówił Guz. OPZZ uważa, że pogłębia się kryzys społeczno-gospodarczy, pogarszają się prognozy gospodarcze na rok 2013, rośnie liczba zwalnianych pracowników, a rząd nie podejmuje działań skutecznie blokujących te tendencje, rośnie grupa zatrudnionych na umowach śmieciowych, rząd blokuje konsumpcję wewnętrzną, a dialog społeczny jest pozorowany przez rząd. - Premier ostatnio mówił, że nie pozwoli zlikwidować żadnego miejsca pracy, a na Śląsku do zwolnienia jest już 2 tys. kolejarzy - powiedział Guz. W zakładach metalowych, w górnictwie, w energetyce - wszędzie zapowiada się zwolnienia, wszędzie likwiduje się miejsca pracy, a pana premiera nie ma - dodał szef OPZZ. Jego zdaniem związkowcy domagają się prawdziwego dialogu społecznego, a nie pozorowanego. - Nie chcemy, aby rząd wiedział lepiej, co potrzeba społeczeństwu - tłumaczył Guz. Szef Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka pytał, co rząd przez tyle lat zrobił dla tworzenia nowych miejsc pracy. - Kryzys, kryzysem, ale trzeba tworzyć miejsca pracy, a nie ciąć koszty, gdzie się da - mówił. - Jeśli będziemy mieli pracujących, to oni będą mieli pieniądze i będą nakręcali ten biznes. A w tym zakresie nie robi się nic - uważa. Pytany o nieobecność NSZZ "Solidarność" na wspólnej akcji związków Chwałka wyjaśnił, że tamta centrala związkowa wybrała inną formę przekazania swoich postulatów. - Chcą nagłośnić te problemy w mediach, w spotach. Choć uważam, że w takiej sytuacji powinni być tu wszyscy - powiedział Chwałka. Strajki w Hiszpanii. Są zatrzymani i ranni Po rozpoczęciu strajku generalnego w Hiszpanii przeciwko posunięciom oszczędnościowym i reformom ekonomicznym aresztowano 32 osoby; 15 osób wymagało pomocy medycznej w związku z drobnymi obrażeniami - podało w środę hiszpańskie MSW. Według głównej centrali związkowej UGT w środowej akcji, już drugiej w tym roku, uczestniczy niemal 100 proc. zatrudnionych w przemyśle motoryzacyjnym, energetycznym, stoczniowym i budowlanym. W Barcelonie grupy związkowców podpalały opony przed wejściem na rynek handlu hurtowego Mercabarna. Z kolei w Madrycie setki młodych ludzi już od północy przy dźwiękach syren i gwizdków blokowały główne arterie. Skandowali: "Strajk generalny" i "Nie boimy się". Przedstawicielka MSW poinformowała, że zużycie energii elektrycznej, co jest wskaźnikiem aktywności przemysłowej, spadło w środę o 11 proc. w stosunku do wartości w zwykły dzień roboczy. Jej zdaniem strajk jest prawie niewidoczny np. w handlu. W środę utrzymany jest minimalny poziom usług w transporcie, obowiązujący w podobnych sytuacjach; kursuje 30 proc. pociągów podmiejskich i 20 proc. pociągów obsługujących dalsze połączenia. Pod koniec dnia w Madrycie planowane są dwie wielkie manifestacje - jedna zwołana przez związkowców, a druga z inicjatywy ruchu oburzonych. W środę z inicjatywy Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ETUC) obchodzony jest europejski dzień akcji związków zawodowych i solidarności na rzecz kontraktu socjalnego dla Europy. Na jej apel w wielu krajach, również w Polsce, odbywają się strajki, demonstracje, pikiety i inne formy protestu przeciw polityce zaciskania pasa i ograniczaniu wydatków na politykę socjalną. W pogrążonej w kryzysie Hiszpanii, gdzie bezrobocie wzrosło do ponad 25 proc., to już drugi strajk generalny od dojścia do władzy niemal rok temu konserwatywnego rządu Mariano Rajoya. Naciskany przez europejskich partnerów rząd Rajoya musi do 2014 roku znaleźć oszczędności wysokości 150 miliardów euro. Belgia i Grecja też strajkują Pracownicy greckiego sektora publicznego od godz. 11 czasu polskiego na trzy godziny odejdą od stanowisk pracy. Na czas strajku zamknięte zostaną szkoły i ministerstwa, a dziennikarze będą w tym czasie nadawać tylko wiadomości dotyczące protestów odbywających się tego dnia w Europie. Według organizatorów akcja strajkowa nie odbije się na transporcie lotniczym i promowym w Grecji; także pociągi i autobusy mają kursować normalnie. Koło południa w centrum Aten planowana jest demonstracja przeciw rządowej polityce drakońskich oszczędności. Z kolei w Belgii trwa 24-godzinny strajk pracowników kolei, który doprowadził do wstrzymania wielu połączeń krajowych i zagranicznych. Nie kursuje m.in. pociąg dużych prędkości między Belgią a Niemcami, a na trasach łączących Belgię z Francją i Holandią spodziewane są opóźnienia. Normalnie funkcjonuje jedynie pociąg Eurostar do Anglii. W środę rano w Walonii na południu kraju nastąpił całkowity paraliż transportu kolejowego, a we Flandrii kursują tylko nieliczne pociągi - podała agencja Belga. W stolicy kraju, Brukseli, tramwaje i autobusy nie wyjechały z zajezdni - informuje radio RTBF.