70 polskich żołnierzy pełni w KAIA funkcje kierownicze; poza dowództwem portu lotniczego polscy wojskowi kierują m.in. grupą operacji powietrznych, grupą logistyczną, żandarmerią wojskową i sztabem. Głównie z Polaków składa się też lotniskowa komórka saperów. Jak tłumaczą wojskowi, natężenie ruchu na lotnisku jest podobne do ruchu na lotnisku w Warszawie. Port lotniczy obsługuje około 350 startów i lądowań dziennie. Na samym lotnisku znajduje się wiele instytucji i organizacji działających w ramach akcji ISAF. W sumie w porcie lotniczym pracuje ponad 1200 osób ponad 30 narodowości. Jak mówi ppłk Janusz Pilzak, szef logistyki KAIA, już samo rozpoczęcie misji w kwietniu wiązało się z dużymi trudnościami w związku z rozbudową portu lotniczego. - Oprócz normalnych zadań musieliśmy zrealizować całą przeprowadzkę do nowej części lotniska przy zachowaniu ciągłości pracy. Do przeniesienia była cała infrastruktura związana z organizacją lotów, część mieszkalna, stołówka: meble, wyposażenie, łączność. Jednocześnie trzeba było normalnie odprawiać setki lotów dziennie. Całe przenosiny odbyły się zgodnie z planem - powiedział. Jak wyjaśnił, większą część sprzętu i wyposażenia na lotnisku zapewnia ISAF, ale trzeba było przywieźć z Polski m.in. sprzęt komputerowy oraz wyposażenie grupy saperów. Pracy polskich dowódców nie ułatwia fakt, że ruch lotniczy odbywa się na placu budowy - na terenie portu cały czas trwa wznoszenie nowych obiektów. Wiąże się to z dodatkowymi zadaniami, dotyczącymi nadzoru i zapewnienia bezpieczeństwa pracowników budowlanych - m.in. Afgańczyków. Jak wyjaśnia płk Dubaj, osoby cywilne pracujące na budowie nierzadko próbują wnosić na teren portu niedozwolone materiały - narkotyki czy alkohol. Zdarzają się też podejrzane pakunki, którymi musi się zająć składająca się głównie z Polaków grupa saperów. - Mimo że teren portu był wielokrotnie sprawdzany, saperzy często muszą zabezpieczać niebezpieczne przedmioty znajdowane na tym terenie. Zdarza się, że Afgańczycy porzucają podejrzane pakunki, które są sprawdzane robotem pirotechnicznym. Jakiś czas temu robot otwierał porzucone pudełko po butach. Kiedy operator robota zajrzał przez umieszczoną na urządzeniu kamerę do środka, okazało się, że jest tam kurczak - powiedział. Płk Dubaj przyznaje, że w Kabulu zdarza mu się stawać przed nieznanymi wcześniej wyzwaniami. - Cały czas mamy na uwadze możliwość próby ostrzału rakietowego z okalających lotnisko wzgórz. Na szczęście ostatni raz taki przypadek miał miejsce ponad pół roku temu. Na ziemi musieliśmy sobie poradzić z wałęsającą się i stwarzającą realne niebezpieczeństwo dla ruchu lotniczego hordą dzikich psów. Pracę utrudnia też gwałtowny afgański wiatr - powiedział. Do obowiązków szefa portu należy też osobiste witanie na płycie lotniska szczególnych gości. Codziennie nawet 20 razy wychodzi witać głowy państw czy szefów rządów. Ostatnio oficjalnych wizyt jest zdecydowanie więcej, m.in. ze względu na trwającą w Afganistanie kampanię prezydencką. Na żołnierzach stacjonujących w KAIA wrażenie robi tajemniczy napis wymalowany na stoku widocznej z portu góry. Wypisane zdanie - o czym polscy żołnierze są przekonani - głosi: "Wkrótce przyjdziemy po wasze dusze". Niektórzy uważają jednak, że jest to zwykłe afgańskie hasło reklamowe. Na wszelki wypadek do tej pory treści nie zweryfikowano. Polscy specjaliści na miejscu szkolą m.in. afgańskich kontrolerów ruchu lotniczego i meteorologów. Mają też pod opieką miejscowe, znajdujące się tuż przy lotnisku przedszkole. Jak opowiada płk Dubaj, dzieci otrzymują od polskich żołnierzy żywność i słodycze, zapewniają im także pomoc medyczną i leki. Jak przyznaje, sytuacje z jakimi się spotykają w przedszkolu, potrafią zmiękczyć każde serce. - Przed naszym pierwszym przyjazdem wychowawczyni poinformowała rodziców, że nazajutrz dzieci mają przyjść ubrane w najlepszą odzież. Kiedy przyjechaliśmy, dwójka przedszkolaków powitała nas ubrana w piżamy - to były ich najlepsze ubranka - powiedział. Czas po służbie żołnierze spędzają na rozmowach z bliskimi przez internet, na siłowni, w kaplicy, lub w wojskowej kantynie. Żołnierze muszą pamiętać o obowiązujących w porcie międzynarodowych zasadach dotyczących kontaktów z płcią przeciwną. Zbyt długie przypatrywanie się kobiecie lub stanięcie w - jej zdaniem - zbyt bliskiej odległości może zostać przez nią zgłoszone przełożonym jako działanie o podtekście seksualnym. Polacy będą dowodzić portem lotniczym w Kabulu do października. Wtedy obowiązki po nich przejmą Hiszpanie. W Afganistanie służy obecnie 2000 polskich żołnierzy.