Do aresztowania dziennikarzy doszło ponad miesiąc temu. "Dwóch członków ekipy TVP zostało zatrzymanych w mieście Kamiszla (Syria) w dniu 16 listopada br. Dziennikarze przebywali wcześniej w Iraku, realizując reportaże na temat polskiej pomocy rozwojowej i humanitarnej dla poszkodowanych w konflikcie z Państwem Islamskim oraz o sytuacji w irackim Kurdystanie" - napisało w oficjalnym komunikacie MSZ. Dziennikarze spędzili w syryjskich więzieniach 37 dni. Zostali oskarżeni o nielegalne przekroczenie granicy. "Przekroczyliśmy granicę na kurdyjskim przejściu granicznym. Mieliśmy zezwolenia regionu Kurdystanu irackiego i władz kurdyjskich w północnej Syrii na wjazd. W Kamiszli są również syryjskie siły rządowe. Niestety, mieliśmy pecha, który spowodował, że siły reżimu Asada wciągnęły nas do swojej, a następnie przetransportowały do Damaszku - powiedział Repetowicz w rozmowie z portalem "wPolityce". Polaków udało się uwolnić dzięki zabiegom Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Polski ambasador w Damaszku i konsul podejmowali intensywne kroki, żeby nam pomóc. Problem polegał jednak na tym, że izolowano nas od informacji z polskiej placówki. Oni również nie mieli wiadomości na nasz temat. Prowadzono politykę dezinformacji" - powiedział w rozmowie z "wPolityce" Repetowicz. Centrum Informacji TVP opublikowało w sobotę komunikat w tej sprawie. "Dzięki wzorowej współpracy ze służbami dyplomatycznymi MSZ udało się doprowadzić do szczęśliwego powrotu do kraju dwóch współpracowników TVP z regionu do niedawna objętego silnymi działaniami wojennymi" - napisano. MSZ w komunikacie o uwolnionych dziennikarzach przypomniało również, że "udając się za granicę, szczególnie w miejsca ogarnięte konfliktami, należy przestrzegać wewnętrznych przepisów odwiedzanych państw, zwracając uwagę na uwarunkowania w zakresie bezpieczeństwa".