Polska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie zniszczenia gazowej magistrali łączącej Rosję z Niemcami - podaje RMF FM. Naukowcy z Polskiej Akademii Nauk pobrali na miejscu próbki wody i osadów, które mają służyć do opracowania opinii na temat wybuchu gazociągu oraz potencjalnego skażenia chemicznego i oceny skutków wycieku metanu do wody i atmosfery. Śledztwo ma wyjaśnić, czy do eksplozji doszło w wyniku ataku terrorystycznego, a także czy i w jakim stopniu wybuch miał wpływ na środowisko morskie. Jak dowiedziało się radio RMF FM, prokuraturze udało się zdobyć wykaz jednostek, które przebywały w pobliżu gazociąg w czasie, gdy doszło do eksplozji. Szwedzkie śledztwo w sprawie Nord Stream W czwartek szwedzki prokurator Mats Ljungqvist poinformował, że wybuch gazociągu Nord Stream spowodował ładunek umieszczony na zewnątrz rury. - Nic nie wskazuje, aby wybuch nastąpił ze środka rury. To była siła z zewnątrz - podkreślił Ljungqvist. W rozmowie z wydawaną w Szwecji gazetą "Expressen" Ljungqvist poinformował o dalszych ustaleniach. - Wydaje nam się, że wiemy, co się wydarzyło na miejscu. (...) Wiemy też, jaki to materiał wybuchowy - stwierdził, nie ujawniając szczegółów. Gazeta, powołując się na opinię eksperta Hansa Liwanga ze Szwedzkiej Akademii Obrony, stawia tezę, że ładunek wybuchowy mógł zostać podłożony na dnie przy rurach za pomocą statku. Mniej prawdopodobna jest wersja z wykorzystaniem łodzi podwodnej, gdyż wymagałoby to większych zasobów oraz wiązałoby się z większym ryzykiem. Nord Stream: Szwedzi i Duńczycy mówią o sabotażu Do uszkodzeń gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło pod koniec września. Operator Nord Stream 1, spółka Nord Stream AG, poinformowała na początku listopada, że znaleziono na morskim dnie dwa kratery o głębokości od 3 do 5 metrów, będące pochodną wybuchu. Dochodzenie w sprawie wybuchów prowadzi szwedzka prokuratura, a oddzielne badania miejsc uszkodzeń Nord Stream przeprowadziły również władze Danii i Niemiec. Na początku listopada amerykański portal Wired ujawnił analizę danych satelitarnych firmy SpaceKnow, które wykazały obecność dwóch dużych statków z wyłączonymi urządzeniami śledzącymi w rejonie rurociągu Nord Stream 2 kilka dni przed jego uszkodzeniem we wrześniu. W połowie listopada prokuratura w Sztokholmie poinformowała po przeprowadzeniu badania miejsca wybuchów na dnie Morza Bałtyckiego, że przy gazociągu Nord Stream doszło do sabotażu. Niedługo po tym duńska telewizja TV2 pokazała pierwsze podwodne zdjęcia z miejsca, w którym doszło do uszkodzenia gazociągu Nord Stream 2. - Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia ze skoordynowanym sabotażem - ocenił analityk wojskowy z Uniwersytetu w Kopenhadze Jens Wenzel Kristoffersen. Według eksperta zniszczenia Nord Stream 2 na południowy wschód od Bornholmu przypominają te zaobserwowane w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej przy Nord Stream 1. - Eksplozje wyglądają tak samo. Po prawej stronie rury występują deformacje. (...) Można wyciągnąć ostrożny wniosek, że brał w tym udział ten sam podmiot - podkreślił w rozmowie z TV2 Kristoffersen.