Jeśli klienci sklepów rzeźniczych w Kostelcu nad Łabą i Varnsdorfie mają to mięso jeszcze w domu, powinni uzgodnić zwrócenie go sprzedawcy - dodał. "Z całej ilości 300 kg polskiego mięsa wołowego, 112 kg skierowano do Pragi, gdzie 56 kg udało się zabezpieczyć w magazynie tak, że nie dotarło do konsumentów" - powiedział Vorliczek agencji CTK. Pozostałe mięso dostarczono kilku praskim restauracjom, które już je wykorzystały. Z zatrzymanego mięsa pobrano próbki w celu zbadania na ewentualne pozostałości antybiotyków lub nosicielstwo salmonelli. 20 kg mięsa wysłano do Varnsdorfu w kraju (województwie) Usti nad Łabą, gdzie wszystko sprzedano w sklepie. To samo dotyczy dwóch dostaw mięsa o masie 40 i 21 kg, które nabyli konsumenci w Kostelcu nad Łabą w kraju środkowoczeskim. "Mięso nie przeszło wymaganej kontroli weterynaryjnej i dlatego nie możemy zalecić jego konsumpcji. W Novym Bydżovie w kraju kralovohradeckim, dokąd skierowano 107 kg wołowiny, o problemie dowiedziano się od dostawcy i zwrócono mu towar, jeszcze zanim zadziałał system wczesnego ostrzegania" - poinformował Vorliczek. W piątek rzeczniczka KE Anca Paduraru poinformowała, że mięso z nielegalnego uboju krów w rzeźni w Polsce trafiło do 14 krajów Unii Europejskiej. Oprócz Polski są to: Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Litwa, Łotwa, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwecja, Niemcy i Słowacja.