Rizio Wachowicz, prezes Braspolu - największej polonijnej organizacji w - przypomniał, że właśnie w niedzielę przypada 507. rocznica odkrycia Brazylii, ale dla tutejszej Polonii to przede wszystkim 137. rocznica przybycia na brazylijską ziemię polskich emigrantów. - To 137 lat walki, łez, ale i zwycięstw - podkreślił. Wachowicz podziękował Senatowi za przyznanie dotacji na zbudowanie w Kurytybie siedziby Towarzystwa im. Piłsudskiego (320 tys. zł na ten rok), ale - jak zaznaczył - "złe siły" przez 5 lat blokowały dofinansowanie. - Dziś te złe siły zaatakowały marszałka Senatu, rząd polski i personalnie konsula generalnego w Kurytybie prof. Jacka Perlina. Nie zgadzamy się z tym, by osoby spoza Brazylii miały wpływ na obsadę stanowisk ważnych dla Polonii brazylijskiej - podkreślił Wachowicz. Chodzi o decyzję o odwołaniu przed upływem kadencji prof. Perlina, która - według polskich mediów i w powszechnym przekonaniu działaczy Polonii brazylijskiej - zapadła na skutek nacisków kontrowersyjnego polonijnego biznesmena z Urugwaju, prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ), Jana Kobylańskiego. Przeciwko decyzji o odwołaniu konsula protestowało w listach do MSZ kilka polonijnych organizacji ze stanu Parana i jego stolicy - Kurytyby. Podczas niedzielnego spotkania zebrano kilkaset podpisów pod listem otwartym, skierowanym do władz polskich. - Liczymy na to, że polskie władze przeanalizują jeszcze raz swoją decyzję o odwołaniu prof. Jacka Perlina ze stanowiska konsula generalnego, dając mu możliwość kontynuowania rozpoczętych projektów - głosi list, przekazany delegacji senatorów. - Jesteśmy przedstawicielami dobrych sił, bo te złe siły już tu nie przyjeżdżają" - mówił marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, odnosząc się do słów prezesa Braspolu. Zapewnił, że Polska pamięta o Polonii brazylijskiej. Podziękował za zachowywanie poczucia przynależności do Polski, krzewienie polskiej kultury i obyczajów. Komentując głosy polonijnych działaczy i treść listu otwartego, szef senackiej Komisji Spraw zagranicznych (PO) powiedział, że będzie jeszcze w tej sprawie spotykał się z przedstawicielami Polonii i zechce rozmawiać z kimś z kierownictwa MSZ. - Tak jak oni tu tę sprawę przedstawiają, to rzecz dla mnie niepojęta, że wpływ na tę decyzję miał Kobylański, postać dla mnie skompromitowana i odrażająca. Chcę tę sprawę dobrze rozpoznać i uważam, że nie powinniśmy jej tutaj publicznie roztrząsać, bo ona Polsce chwały nie przynosi - podkreślił Niesiołowski. Polonia z Kurytyby i stanu Parana koncentruje swą działalność na krzewieniu polskiej kultury oraz nauce języka polskiego. Chętnie przyjmie, zapewniając utrzymanie, studentów z Polski, którzy chcieliby uczyć języka obecne, siódme już pokolenie polskich emigrantów. Julian Kawalec, znany w Kurytybie jako "król polskich pierogów", przymierza się do wydawania gazetki w języku polskim, marzy mu się też stacja radiowa.