Z ustaleń Polskiego Radia wynika, że Teresa Strzelec w kwietniu ubiegłego roku pojechała na wycieczkę do Mińska. Po drodze zepsuł się jej samochód, który zostawiła w białoruskim warsztacie do naprawy, i wróciła do Polski. Autem bez wiedzy właścicielki jeździł syn mechanika, który został zatrzymany przez milicję. Samochód został zarekwirowany i przekazany do składu celnego. Białoruski sąd orzekł w styczniu, że auto ma być oddane właścicielom. Jednak celnicy wcześniej je sprzedali. Wprawdzie zaproponowali rodzinie zwrot pieniędzy, ale naliczyli wysokie cło i podatki. Poszkodowana ponownie przyjechała na Białoruś wyjaśniać sprawę. Na granicy jednak anulowano wizę i zatrzymano ją w tym kraju. Teraz od dwóch tygodni przebywa w Brześciu. Sebastian Orzeł - rzecznik prasowy Ambasady Polski w Mińsku powiedział Polskiemu Radiu, że nota z prośbą o wyjaśnienie sprawy została wysłana do białoruskiego MSZ i nasi dyplomaci czekają obecnie na odpowiedź.