- Nie jestem diabłem, jak przedstawiają mnie Stany Zjednoczone ani przemytnikiem narkotyków czy terrorystą - powiedział po projekcji Chavez, którego portret w filmie Stone'a bardzo różni się od wizerunku prezydenta dławiącego protesty opozycji. W czasie rozmowy z dziennikarzami Chavez wyznał również, że chciałby spotkać się z papieżem. Z uznaniem przywódca Wenezueli wypowiedział się o prezydencie USA Baracku Obamie. - Nie mam powodów, by mówić, że on jest jak diabeł. Wydaje mi się człowiekiem zdecydowanym, by zmienić i uratować świat przed totalną katastrofą, w której żyjemy - dodał Chavez. Film "South of the Border" jest owocem podróży laureata Oscara do kilku krajów Ameryki Południowej, a jeden z jego bohaterów to kontrowersyjny przywódca Wenezueli, oskarżany o łamanie praw demokracji i dławienie głosu opozycji. Kontrowersje, zauważa się, wzbudza też sam film w części jemu poświęconej, gdyż nie brakuje opinii, że przedstawia go w sposób zbyt idealny i jednostronny. Wokół przyjazdu Chaveza, o którym w kuluarach już wcześniej krążyły nieoficjalne pogłoski, budowano w Wenecji prawdziwie filmowe napięcie: wiadomości o jego wizycie do ostatniej chwili nie potwierdzał nawet Stone. Prezydent dotarł na Lido tak jak filmowe gwiazdy witany przez tłum fotoreporterów, a następnie przeszedł po czerwonym dywanie. Towarzyszy mu 50 ochroniarzy. Przed Palazzo del Cinema pojawiły się transparent powitalny i czerwone sztandary, a przeciwko wizycie Chaveza manifestowało dwóch wenezuelskich imigrantów. Ze względu na przyjazd Chaveza w wielu festiwalowych miejscach wprowadzono zaostrzone środki bezpieczeństwa. Wcześniej na konferencji prasowej w Wenecji Stone bronił prezydenta. Zapytany przez dziennikarzy, dlaczego w jego dokumencie nie wspomina się ani słowem o falach protestów przeciwko niemu, reżyser odparł: "Został on wybrany w dwunastu różnych wyborach, a Wenezuela pod jego rządami odnotowała wyraźną poprawę sytuacji gospodarczej". Ponadto autor filmu zaprotestował przeciwko "instrumentalnemu" jego zdaniem prezentowaniu Wenezueli Chaveza przez USA i międzynarodową prasę jako kraju "niedemokratycznego". "South of the Border" - oświadczył Oliver Stone - powstał po to, by "zwalczać głupotę prasy".