Rostowski ocenił podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat kryzysu euro, że Europa jest dziś w niebezpieczeństwie, a jeśli rozpadnie się strefa euro, to i Unia Europejska tego szoku długo nie przetrwa. "Za wszelką cenę musimy ratować Europę - apelował środę w Strasburgu Rostowski, który zabrał głos w imieniu polskiego przewodnictwa w Radzie UE. "Nie łudźmy się, gdyby euro miało się rozpaść, to Europa długo tego szoku nie przetrwa" - mówił. Przywołał też niedawną prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku" Miał on mu powiedzieć, że po wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, "rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej". I - jak mówił minister - ten prezes banku dodał, że "poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA". Premier Donald Tusk uważa, że wypowiedź ministra finansów to dramatyczne ostrzeżenie dla polityków. "Jeśli nie będzie szybkich decyzji i szybkich działań, zmierzamy rzeczywiście w bardzo niebezpiecznym kierunku" - ocenił. "Minister w Strasburgu bardzo dobitnie powiedział, czym grozi brak decyzji, które rozstrzygną o przyszłości w strefie euro. Dlatego proszę traktować te słowa jako dramatyczne ostrzeżenie wobec tych wszystkich polityków (strefy euro), którzy przez długie, długie miesiące, zamiast podejmować decyzje, utonęli w takiej niemożności" - komentował szef rządu. Jak dodał, nawet jeśli "ekspresja" ministra mogła kogoś drażnić, to jest to stosowny moment, aby bardzo mocno i wyraźnie przestrzegać całą Europę. Wypowiedź Rostowskiego spotkała się z ostrą krytyką polityków opozycji. Klub SLD chce, by na rozpoczynającym się w czwartek, ostatnim w tej kadencji posiedzeniu Sejmu Rostowski przedstawił informację na temat sytuacji finansowej UE. Według SLD słowa Rostowskiego są "za daleko idące i nieuprawnione". Marszałek Grzegorz Schetyna, pytany w środę wieczorem w TVN24, czy minister finansów przedstawi taką informację, powiedział, że nie. "Nie, na razie nie ma takiego wystąpienia. Jest spotkanie we Wrocławiu ministrów finansów UE, z udziałem także ministra Jacka Rostowskiego" - mówił. "Chyba że coś się nagłego stanie w strefie euro, w przyszłym tygodniu będziemy reagować na bieżąco, oczywiście. Na razie żadnego dramatu, nic nagłego się nie wydarzyło" - dodał Schetyna. "Jutro zaczynamy ostatnie, setne posiedzenie w tej kadencji i kończymy prace Sejmu" - powiedział. Poseł SLD Stanisław Wziątek, komentując słowa Rostowskiego, mówił: "Europa w niebezpieczeństwie - to główne przesłanie ministra Rostowskiego. Pan minister jako oficjalny reprezentant polskiej prezydencji straszy Polskę, Polaków, Europę i Europejczyków. To jest przesłanie, które zostanie zapamiętane z naszej prezydencji". Według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego słowa Rostowskiego to "Mount Everest nieodpowiedzialności". "Ekipa rządowa - nie bez udziału Rostowskiego - powoduje wielki chaos. Ale w tej chwili mamy nową jakość - ten chaos jest eksportowany do Europy z wielką szkoda dla Polski no i obawiam się, że także ze szkodą dla Europy" - ocenił. Wiceprezes PiS europoseł Zbigniew Ziobro słowa Rostowskiego komentował następująco: "Polska prezydencja - wreszcie usłyszeliśmy - ma ambitne plany: wojna, zielona karta". "To faktycznie poważna sytuacja. Alert, ogłoście państwo tutaj alert w Sejmie. Syreny powinny się tutaj w tej chwili chyba włączyć" - ironizował. "Jeśli minister finansów chce wyjechać z Polski, kupimy mu bilet w jedną stronę" - tak z kolei politycy PJN komentują wypowiedź Rostowskiego. "Jeśli (minister) chce wyjeżdżać do Stanów Zjednoczonych czy gdziekolwiek indziej, cieszę się z tego powodu, im szybciej, tym lepiej" - mówił Paweł Poncyljusz z PJN. Wypowiedzi Rostowskiego bronią politycy PO, choć - jak przyznają - były to "mocne słowa". Podkreślają jednocześnie, że Rostowski opowiedział się w ten sposób za jednością Europy i przeciwko tworzeniu klimatu "wzajemnej nieufności". "Mocne słowa, zresztą minister Rostowski zawsze słynął z mocnych, barwnych, wyrazistych słów. To jest głos, aby nie tworzyć klimatu wzajemnej nieufności" - ocenił wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski. Również Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) przyznała, że minister finansów użył "dość mocnych słów". "Ale przypominam, że mówił je na forum Parlamentu Europejskiego, bo dla nas i dla całej Europy ważna jest jedność. Jedność Europy, stabilność euro, to jest gwarancja rozwoju i stabilizacji świata. Jeżeli chcemy mieć wpływ na to, jak się rozwija cały świat, musi być u nas stabilna gospodarka, stabilny pieniądz" - podkreśliła Kidawa-Błońska. Według lidera PSL ministra gospodarki Waldemara Pawlaka "niezależnie od tego, jak duże ciśnienie stresu, jak duża presja jest na nas wywierana, powinniśmy przedstawiać rozwiązanie i podejmować działania, które są na czasie, odpowiedzialne, a równocześnie zapobiegają większej niepewności czy katastrofom".