- Ważne jest, żeby nasi przywódcy (...) wykorzystali okazję 1 września i przypomnieli o prawdziwej historii, o prawdziwym początku II wojny światowej, również - mimo obecności premiera Władimira Putina - przypomnieli rolę Związku Radzieckiego, który wówczas był sojusznikiem Hitlera - ocenił Bielan w niedzielę w rozmowie z dziennikarzami. Kilka dni przed zbliżającą się wizytą premiera Rosji w Gdańsku 1 września telewizja rosyjska wyemitowała film dokumentalny, w którym zarzucono Polsce sprzymierzenie się z Adolfem Hitlerem przeciwko ZSR. Z kolei Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji, na swojej stronie internetowej, opublikowała notatkę, w której uznała ministra spraw zagranicznych przedwojennej Polski Józefa Becka za agenta niemieckiego wywiadu, a Stanisława Mikołajczyka, premiera w latach 1943-1944, za agenta brytyjskiego. Wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder oświadczył w sobotę, że publikacja Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji jest "kuriozalna" i budzi "absolutne oburzenie". Zaznaczył, że tę sytuację trudno jest zrozumieć w kontekście wizyty premiera Rosji Władimira Putina w Polsce. Bielan zarzucił rządowi, że zbyt późno interweniował w sprawie doniesień napływających z Rosji. - Trzeba było reagować już po pierwszych publikacjach rosyjskiej telewizji publicznej, bo wiadomo było, że dojdzie do eskalacji fałszywych, haniebnych wypowiedzi strony rosyjskiej - zaznaczył. Dodał, że oczekuje wypowiedzi w tej sprawie szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Według polityka PiS premier Rosji nie odwoła swojej wizyty. - Te wypowiedzi przygotowują jego wizytę, wszyscy Polacy oczekują od premiera Putina przeprosin za 17 września, moim zdaniem takich przeprosin nie będzie i taką poprawną wypowiedź Putina przyjmiemy wówczas z poczuciem ulgi, że nie powtórzy tych haniebnych zarzutów - mówił. Zdaniem szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego sobotnie oświadczenie Najdera jest wystarczające. - Nie powinniśmy nadmiernie reagować na te haniebne rosyjskie prowokacje medialne. Myślę, że tu potrzeba spokoju, zwłaszcza na tych najwyższych szczeblach, bo trzeba dać szansę premierowi Tuskowi i premierowi Putinowi na rozmowę - powiedział dziennikarzom. Podkreślił, że 1 września "Polska będzie mogła przedstawić w obecności szefów największych państw z całego świata, swoje stanowisko, swoje racje". - Wierzę, że wystąpienie i prezydenta i premiera będzie w tym samym tonie, oparte o prawdę historyczną i to jest dla nas najważniejsze, najistotniejsze - powiedział Chlebowski. Szef BBN Aleksander Szczygło spodziewa się zaś, że podczas uroczystości 1 września zarówno prezydent Lech Kaczyński, jak i premier Donald Tusk będą mówić - jak to określił - "swoje" o tym "co powinno się dziać w relacjach polsko-rosyjskich i jakie są sprawy, które należy rozstrzygnąć". Szef BBN podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że na Rosję trzeba patrzeć z perspektywy ostatnich 5 lat. - Rosjanie przy zbliżających się okrągłych rocznicach wydarzeń - tak jak to było w 2004 i 2005 roku i teraz w 2009 - angażują cały swój potencjał pseudohistoryczny po to, żeby wersja historii, która dla nich jest wygodna była wersją dominującą - ocenił. - Rząd powinien w tej sprawie zabrać głos zdecydowanie, ale spokojnie - zaznaczył Szczygło. Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ocenił z kolei, że zaangażowanie w całą sprawę rosyjskiego wywiadu świadczy o tym, że demokratyzacja Rosji przebiega wolniej. - Tam nie da się rewolucji zrobić, tylko to musi być pewna ewolucja i myślę, że będą zmierzali we właściwym kierunku. Nie robiłbym w tej chwili z tego awantury, trzeba dać im czas, niech oni do tego dojrzeją - mówił. Szef SLD Grzegorz Napieralski uważa, że rosyjskie media prowadzą grę, która ma pokazać "na ile można w tych relacjach (polsko-rosyjskich) sobie pozwolić". - Reakcja rządu i polskiej dyplomacji jest właściwa - podkreślił. Dodał, że kluczowe jest budowanie dobrych stosunków z naszymi sąsiadami, w tym z Rosją.