Pojutrze w referendum obywatele Wielkiej Brytanii wypowiedzą się w sprawie przyszłości kraju w Unii Europejskiej. Ostatnie sondaże nie dają pewnej wygranej ani zwolennikom Brexitu, ani jego przeciwnikom. W unijnych szeregach mobilizacja i różne próby przekonania Brytyjczyków, by nie występowali z Unii. "Zostańcie z nami. Potrzebujmy Was. Razem będziemy mogli stawić czoła coraz trudniejszym wyzwaniom. Osobno będzie o wiele trudniej" - mówił wczoraj szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Premier Węgier Wiktor Orban wykupił ogłoszenie w dzienniku "Daily Mail" i zachęcał w ten sposób Brytyjczyków do pozostania Unii. Inni ostrzegają, że powrotu do Unii nie będzie albo że Wielka Brytania nie będzie mogła liczyć na specjalne traktowanie i dostęp do jednolitego rynku, jeśli zdecyduje się opuścić Unię. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski przewiduje, że ewentualny Brexit wprowadzi chaos w Unii. "Bo trzeba będzie stworzyć cały scenariusz wyjścia potężnego kraju z Unii Europejskiej" - dodał szef polskiej dyplomacji. W Brukseli można usłyszeć głosy, że wyjście Wielkiej Brytanii będzie ciosem dla Unii, bo może spowodować efekt domina i doprowadzić do dezintegracji Wspólnoty. Nawet 400 tys. Polaków bez pracy Choć temat tego, co konkretnie po Brexicie stanie się z imigrantami, pozostaje w sferze spekulacji, jest niemal pewne, że ewentualne wyjście wiązałoby się z ograniczeniem praw imigrantów. Jak szacuje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, w razie Brexitu prawo do pracy mogłoby stracić od 120 do 400 tys. Polaków. Najbardziej narażeni na skutki wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będą migranci zamieszkujący Wyspy krócej niż 5 lat. - Osoby, które przekroczyły tę granicę w Wielkiej Brytanii, mogą ubiegać się o kartę stałego pobytu i - w kolejnym kroku - o obywatelstwo. Dla pozostałych Brexit może oznaczać konieczność opuszczenia Wielkiej Brytanii - powiedziała Interii dr Karolina Borońska-Hryniewiecka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Zobacz też: Polacy w kotle Brexitu