Rajczyk, politolog z Wydziału Nauk Społecznych UŚ, zajmujący się systemami politycznymi Ukrainy, Mołdawii i Rumunii do niedawna był przekonany, że sytuacja na Ukrainie zakończy się czymś w rodzaju okrągłego stołu, wypracowaniem kompromisu pomiędzy rządem a demokratyczną opozycją. - Z tego co wiem, to jeszcze w poniedziałek były próby - przedstawiciele prezydenta chcieli się spotkać z opozycją. Problem polega na tym, że efekty tych działań są żadne. W dodatku można odnieść wrażenie, że próby nawiązania dialogu z opozycją są czymś w rodzaju zasłony dymnej dla strony rządowej, biorąc pod uwagę niedawne wprowadzenie tzw. ustaw antydemokratycznych, ograniczających prawo do zgromadzeń, kupowania kart SIM - mówił Rajczyk. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobny scenariusz rozwoju wydarzeń jest taki, że prezydent Janukowycz będzie próbował wprowadzić stan wyjątkowy na Ukrainie, co sprowokuje USA i UE do zastosowanie wobec Ukrainy sankcji politycznych i ekonomicznych. - Politycy, podejmując decyzję o sankcjach, powinni myśleć o tym, żeby nie zaszkodzić zwykłym Ukraińcom, którzy stoją w kolejkach do konsulatów unijnych i potrzebują wiz Schengen, żeby pojechać do pracy, ratować byt ekonomiczny swoich rodzin. Sankcje ekonomiczne i polityczne powinny być wymierzone przede wszystkim w urzędników i członków najwyższych władz Ukrainy. Może to być na przykład odmowa wjazdu do UE, tak jak to się odbywa wobec przedstawicieli reżimu na Białorusi. Warto też zablokować ich konta, odebrać im możliwość operowania pieniędzmi, które zgromadzili za granicą - uważa Rajczyk. Według niego bardzo skuteczne może się okazać podjęcie takich kroków wobec ukraińskich oligarchów. - Trzeba pamiętać, że emanacją woli politycznej tzw. klanu donieckiego, czyli grupy najbogatszych ludzi na Ukrainie, jest sam prezydent Janukowycz i jego ekipa. UE i USA mają możliwość zablokowania kont takiego na przykład Rinata Achmetowa, który trzy czwarte swoich środków finansowych trzyma w bankach w Wielkiej Brytanii. Jeśli oligarchowie ukraińscy zostaną nagle odcięci od swoich pieniędzy, to będą próbowali wywrzeć presję na Janukowycza, żeby doszedł do porozumienia z opozycją i UE - powiedział Rajczyk. Jego zdaniem sytuacja, w jakiej obecnie jest Ukraina, jest dla tamtejszych oligarchów bardzo wygodna, gwarantuje im zyski. Integracja z UE oznacza dla nich perspektywę udziału w transparentnych przetargach, poddaniu się kontroli instytucji unijnych. - Ale trzeba sobie uświadomić, że oligarchowie ukraińscy wcale się tak bardzo nie palą, jak się to może wydawać, do integracji z Rosją, czyli do udziału w unii euroazjatyckiej. Gdyby stało się tak, że Rosja zdominuje politycznie i ekonomicznie Ukrainę, to oligarchowie ukraińscy niewątpliwie zostaną zdominowani przez zdecydowanie bogatszych oligarchów rosyjskich. Zbliżenie z Rosją nie jest oligarchom ukraińskim tak bardzo na rękę, jak powszechnie się sądzi - mówił Rajczyk. W jego ocenie trudno wyrokować czy eskalacja konfliktu na Majdanie, jaka ma miejsce w ostatnich dniach, jest przez władze zaplanowana, czy też sytuacja po prostu wymknęła się władzom spod kontroli. - Są przesłanki, że władze jednak panują nad sytuacją. Od początku protestów na Majdanie bardzo intensywnie działają tzw. tituszki, czyli dresiarze, chuligani współpracujący z władzą, ludzie, którzy na co dzień ćwiczą na siłowniach milicyjnych. Wiele wskazuje na to, że działają oni z inspiracji sił rządowych. Władza kontroluje to, co się dzieje. Także wprowadzenie ostatnio antydemokratycznych przepisów, dało coś w rodzaju podstawy prawnej do pacyfikacji demonstracji opozycji. Janukowycz może utrzymywać, że po prostu egzekwuje prawo. Myślę, że on dąży do wprowadzenie stanu wyjątkowego, zdławienia tego oporu. Najgorszy scenariusz, jaki może się przytrafić, to wprowadzenie na Ukrainie czegoś takiego, jak reżim na Białorusi - dodał Rajczyk.