Według wstępnych sondaży partia zdobyła pięć z 26 miejsc z ponad 18 proc. głosów, podwajając wynik z poprzednich wyborów europejskich w 2014 roku. Oznacza to, że holenderscy socjaldemokraci będą większą siłą na szczeblu UE niż Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego, która zajęła drugie miejsce z 14 proc. poparcia. Trzecie miejsce - według exit poll - zajął Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA). Forum Demokratyczne (FvD) Thierry'ego Baudeta, które typowane było w niektórych sondażach na zwycięzcę, uplasowało się na czwartym miejscu z 11 proc. poparciem. Dla wielu komentatorów jest to zaskakujące, bo jeszcze przed wyborami sondaże wskazywały, że socjaldemokraci zajmą trzecie miejsce i otrzymają trzy mandaty, a partie Ruttego i Baudeta miały zdobyć po pięć miejsc. Rutte pogratulował zwycięstwa Timmermansowi. "Partia Pracy osiągnęła niewiarygodnie dobry wynik" - ocenił. Komentując wyniki swojej partii, powiedział, że VVD poczynił "znaczne postępy". "To świetny wynik, ale oczywiście wolelibyśmy być największą partią" - dodał. Zapytany, czy jest szczęśliwy, że nie wygrała partia Baudeta, Rutte powiedział, że to dobrze, że FvD nie jest największą siłą. Derk Jan Eppink z FvD oświadczył z kolei, że jego partia jest "największym zwycięzcą pod względem liczby miejsc". "Startowaliśmy od zera, a mamy trzy miejsca" - zaznaczył. Pogratulował także Timmermansowi zwycięstwa. "Politico" pisze, że wielkim przegranym wyborów jest skrajnie prawicowa Partia na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa, która straciła trzy z czterech miejsc w PE. Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)