"Europejczycy lubią myśleć, że grają w różne gierki między sobą, ale prawda jest taka, że to Rosja przez lata pociągała za sznurki w Unii Europejskiej" - stwierdza Judah pisząc o tym, że mimo ustawicznych prób ze strony Waszyngtonu europejscy sojusznicy ociągali się od marca z wprowadzeniem sankcji, które wymagałyby poświęcenia "tłustych przekupstw" płynących ze strony Rosji, która - jego zdaniem - zmieniła strategię z czasów ZSRR i "ideologię zamieniła na pieniądze". Agentów KGB zastąpili dyplomaci mówiący o "inwestycjach" oraz pieniądze powiązanych z Kremlem oligarchów. Rosyjski eksport do Unii to 40 proc. całości rosyjskiego eksportu, dostawy gazu to jedna czwarta unijnych potrzeb, Rosja ma 310 miliardów dolarów kredytu w europejskich bankach, a na Cyprze prane jest około 150 brudnych rosyjskich miliardów dolarów rocznie. "Rosyjskie pieniądze płyną więc do rąk europejskich polityków, aby zapobiec jakiejkolwiek wspólnej polityce zagranicznej Europy" - twierdzi Judah. Zestrzelenie malezyjskiego lotu MH17, na którego pokładzie znajdowali się przede wszystkim obywatele Holandii, Wielkiej Brytanii i Niemiecm całkowicie zmieniło jednak sytuację. Nagle politycy z tych krajów zostali zmuszeni przez opinię publiczną do ostrzejszych działań. Z dnia na dzień gra na sankcje z ich punktu widzenia stała się bardziej opłacalna, ponieważ nie mogą ryzykować "stracenia wiarygodności u siebie" - pisze Judah, autor książki "Kruche imperium: Historia rosyjskiej miłości do Władimira Putina" w komentarzu na internetowych stronach 'Politico". ML