Gueant wyjaśnił, że w nocy policja nie miała z nim "żadnego kontaktu". Wcześniej otoczony przez policję zamachowiec miał zadeklarować, że chce "umrzeć z bronią w ręku" - powiedział szef MSW w radiu RTL. Podejrzany 23-letni Mohamed Merah, Francuz algierskiego pochodzenia, przyznał się do zabójstwa trzech żołnierzy w Tuluzie i pobliskim Montauban 11 i 15 marca oraz do zastrzelenia w poniedziałek 30-letniego nauczyciela i trojga dzieci przed szkołą żydowską w Tuluzie. W nocy ze środy na czwartek słyszano trzy eksplozje przed domem Meraha, ale władze francuskie szybko zdementowały doniesienia o szturmie policji. Policjanci z elitarnej jednostki RAID w środę kilkakrotnie próbowali wejść do środka, ale za każdym razem mężczyzna odpowiadał ogniem. Dwaj policjanci zostali ranni. W kompletnych ciemnościach, jakie zapadły po wyłączeniu światła w dzielnicy, w której znajduje się budynek z ukrywającym się w nim podejrzanym, około godziny 23:30 było słuchać trzy głośne eksplozje, jednak nie nastąpił po nich spodziewany atak - mimo gotowości bojowej uzbrojonych po zęby jednostek specjalnych. Kolejną eksplozję oraz strzały z broni było słychać przed godziną 2:00 w nocy. Według fachowców, podłożenie ładunków wybuchowych miało dwa cele: wywarcie presji psychologicznej na mężczyźnie, który po niemal całej dobie oblężenia musi być już zmęczony fizycznie i psychicznie, oraz wybicie dziury w murze otaczającym kilkupiętrowy budynek, by mieć lepszą widoczność przed spodziewanym szturmem. Francuski minister spraw wewnętrznych potwierdził, że detonacje miały osłabić morale mężczyzny podejrzanego o dokonanie zabójstw. Jednostki specjalne otrzymały wzmocnienia. Snajperzy rozlokowani są w newralgicznych punktach, podobnie jak obserwatorzy na bieżąco informujący o sytuacji. W ciągu dnia jednostki specjalne bez powodzenia usiłowały wedrzeć się do budynku, w którym zabarykadował się mężczyzna, ale za każdym razem wycofywały się pod ogniem z jego broni. Podejrzany o dokonanie zabójstw posiada przy sobie cały arsenał, a we wskazanym przez niego samochodzie policja znalazła kolejne pistolety automatyczne i karabiny, zaś w samochodzie jego brata - materiały wybuchowe. W poniedziałek mężczyzna zastrzelił przed szkołą żydowską w Tuluzie 30-letniego nauczyciela i troje dzieci. Według policji, ten sam mężczyzna jest też odpowiedzialny za zabójstwa żołnierzy w Tuluzie i Montauban 11 i 15 marca. Wczoraj rano zamierzał zamordować kolejnego żołnierza i dwóch policjantów. Ofiary już wybrał i miał precyzyjnie nakreślony plan. W czasie wczorajszych negocjacji nie widać było z jego strony żadnych objawów żalu, że zastrzelił siedem osób. Chwalił się natomiast, że "Rzucił Francję na kolana". Prawdopodobny sprawca, Mohamed Merah, ma 23 lata, jest Francuzem algierskiego pochodzenia. Nie udała mu się próba zaciągnięcia się do Legii Cudzoziemskiej. Przeszedł szkolenie terrorystyczne w Pakistanie i Afganistanie. Według psychologów to psychopata o narcystycznej osobowości. Mohamed Merah nie siedział w więzieniu w Afganistanie od 2007 roku - oświadczył w środę jego prawnik, dementując wcześniejsze informacje. Także władze prowincji Kandahar zaprzeczyły, jakoby Merah był wtedy więziony w Afganistanie. Wcześniej szef służby więziennej w Kandaharze Ghulam Faruk informował, że afgańskie siły bezpieczeństwa zatrzymały Meraha 19 grudnia 2007 r. i że skazano go na trzy lata więzienia za podkładanie bomb w tej prowincji. Jednak rzecznik gubernatora Kandaharu Ahmad Dżawed Faisal oświadczył, że informacje te były "bezpodstawne". - Siły bezpieczeństwa w Kandaharze nigdy nie zatrzymały francuskiego obywatela Mohameda Meraha - powiedział. Prawnik Meraha we Francji Christian Etelin ujawnił, że jego klient siedział we francuskim więzieniu od grudnia 2007 do września 2009, skazany za napad rabunkowy, więc nie mógł być w tym czasie w Afganistanie.