Początek całej sprawie dała wypowiedź chłopca w klasie, w czasie lekcji wychowania obywatelskiego, gdy nauczyciel zarządził uczcić minutą ciszy pamięć o ofiarach terrorystycznych ataków w Paryżu. Nawiązując do masakry w redakcji tygodnika "Charlie Hebdo", ośmioletni Ahmed oświadczył, że "on nie jest Charlie, lecz że stoi po stronie terrorystów." Dodał, że zamordowani dziennikarze zasługiwali na ten los jaki ich spotkał. Przesłuchiwany przez policję chłopiec przyznał, że nie wie co to znaczy terroryzm i, że nikomu nie życzy śmierci. Policja wezwała do złożenia zeznań jego ojca. O ile adwokat rodziny pozwał dyrektora szkoły do sądu zarzucając mu przemoc wobec ucznia - chodzi o skierowanie sprawy na policję, o tyle minister edukacji narodowej Najat Vallaud-Belkacem wyraziła uznanie dla stanowiska pedagogów w szkole w Nicei, gdzie doszło do wydarzenia. Podkreśliła, że chęć przeprowadzenia rozmowy z uczniem w celu dokładnego wyjaśnienia mu sprawy terroryzmu i tego co się wydarzyło w Paryżu jest całkowicie zrozumiała. Dodała, że ojciec chłopca wcześniej wielokrotnie wkraczał do szkoły obrzucając nauczycieli obelgami. Teraz odpowie za swoje zachowanie.