W niewielkiej, liczącej niespełna sześć tysięcy mieszkańców, miejscowości Palmer, w stanie Alaska, doszło w czwartek do wypadku samochodowego, w którym zginął młody mężczyzna. Policjanci, mając jego dane, zapukali o trzeciej w nocy do drzwi rodziców ofiary, przekazując tragiczną wiadomość. Zdruzgotani Karen i Jay Priest zadzwonili do krewnych, odwiedzili drugiego syna, a na koniec pojechali do dziewczyny Justina, poinformować ją osobiście o fatalnym wypadku. Jakież musiało być ich zdziwienie, kiedy o 5:30 drzwi otworzył im... zaspany syn. "Myślałam, że mam halucynacje, nie dochodziło do mnie, że Justin żyje. Oczywiście on o niczym nie wiedział" - relacjonowała Karen Priest. Okazało się, że w wypadku zginął inny Justin Priest. Policja z Juneau, prowadząca sprawę, przeprosiła rodzinę za nieporozumienie.