Moskiewska policja twierdzi, że nie mogła działać szybciej, bo obawiano się zamachu terrorystycznego. Pierwszym zadaniem policji było zatrzymanie ludzi wychodzących ze stacji metra. - Kobieta z głową dziecka była cały czas na celowniku, ale prawo nie pozwala nam strzelać do kobiet - tłumaczy Walerij Kruczenkow z moskiewskiej policji. Ta wstrząsająca historia została przemilczana przez rządowe telewizje. W poniedziałek, po wyjściu do pracy rodziców, kobieta opiekująca się 4-latką, odcięła dziecku głowę. Następnie podpaliła mieszkanie i trzymając głowę dziecka wyszła na ulicę. Przez godzinę spacerowała w pobliżu stacji metra, zanim policja ją otoczyła i zatrzymała. Przemysław Marzec