Dziennik "Il Messaggero" podkreśla, że film w reżyserii Renzo Martinellego, sympatyka prawicowego ugrupowania Liga Północna, jest wręcz uważany za anty-islamski i przepełniony dumą chrześcijańską. Gazeta cytuje reżysera, który broniąc się przed zarzutami skoncentrowania fabuły na konfrontacji chrześcijaństwa i islamu utrzymywał, że "należy uznać uczciwość intelektualną tego filmu". Martinelli - jak się zauważa - nie ma szczęścia do włoskiej prasy. Już wcześniej krytyka ostro rozprawiła się z jego "Barbarossą" o Fryderyku Rudobrodym i zarzuca mu, że kręci filmy bliskie ideologii Ligi Północnej, oskarżanej wielokrotnie o ksenofobię. Rzymski dziennik pisze, że także film o bitwie pod Wiedniem postrzegany jest przez wielu obserwatorów we Włoszech jako jawnie wspierany przez Ligę Północną. Przypomina spory w zarządzie telewizji publicznej RAI na temat jego dofinansowania. Ostateczne wyłożono na ten cel w 2009 roku 4 miliony euro, mimo głosów protestu i opinii, że publiczny nadawca nie powinien angażować się w produkcje, budzące wątpliwości między innymi natury politycznej. W wypowiedziach dla włoskiej prasy Renzo Martinelii kładzie nacisk na analogie między zatrzymaniem sił tureckich pod Wiedniem przez wojska pod wodzą króla Jana III Sobieskiego i atakami z 11 września 2001 roku. "To jasne, że film ten narodził się ze zbiorowego niepokoju po atakach na wieże World Trade Center"- podkreślił. Niektórzy krytycy wyrażają opinię, że wobec narzucających się wręcz zarzutów o islamofobię trzeba mimo wszystko spojrzeć na włosko- polską produkcję bez takich uprzedzeń. Dominują jednak druzgocące oceny wartości artystycznych filmu , który określany jest najczęściej jako fatalny i jako "uboga superprodukcja", przypominająca film animowany. Jeden z krytyków ujawnił, że jako statyści wystąpili w nim dwaj prominentni politycy Ligi Północnej. Scena z ich udziałem została wycięta w czasie montażu. "Bitwa pod Wiedniem" trafiła do kin we Włoszech w 80 kopiach, w Rzymie wyświetlana jest w 8 kinach. Za półtora roku nada go telewizja RAI.