Podczas wizyty w Izraelu Bush powiedział w przemówieniu w Knesecie: - Niektórzy wydają się sądzić, iż powinniśmy negocjować z terrorystami i radykałami, tak jakby jakiś zręczny argument mógł ich przekonać, że nigdy nie mieli racji. Porównał następnie propozycje takich rozmów z próbami obłaskawienia Hitlera w latach 30. - Spotkaliśmy się już wcześniej z tym niemądrym urojeniem. Kiedy nazistowskie czołgi wkraczały do Polski w 1939 r., pewien amerykański senator powiedział: "O Boże, gdybym tylko mógł porozmawiać z Hitlerem, tego wszystkiego można by było uniknąć". Mamy obowiązek nazwać to po imieniu: jako złudną pociechę appeasementu, który został już wiele razy zdyskredytowany przez historię - powiedział prezydent. Bush przywołał osławioną wypowiedź senatora Williama Boraha, jednego z wielu amerykańskich polityków w latach 30., którzy byli przeciwni przystępowaniu USA do wojny z Trzecią Rzeszą. Bush i inni Republikanie systematycznie zrównują zagrożenie ze strony islamskiego ekstremizmu z Niemcami hitlerowskimi, co zdaniem wielu komentatorów jest grubą przesadą. Prezydent nie powiedział, o kogo mu chodzi, gdy krytykował propozycję rozmów z ekstremistycznymi dyktatorami, ale powszechnie odebrano jego wypowiedź jako atak na Obamę. Demokratyczny kandydat wielokrotnie zapowiadał, że gotów jest do rozmów z takimi przywódcami jak prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad, i to w pierwszym roku swoich rządów, bez warunków wstępnych. Skrytykowała to także jego rywalka w wyścigu do nominacji prezydenckiej Hillary Clinton, piętnując jako dowód naiwności i braku doświadczenia. Obama błyskawicznie zareplikował na krytykę ze strony Busha. - To smutne, że prezydent Bush wykorzystuje przemówienie w Knesecie w rocznicę powstania Izraela do przypuszczenia ataku politycznego - oświadczył. - Czas odejść od ośmiu lat polityki, która umocniła Iran i nie zabezpieczyła Ameryki, ani naszego sojusznika Izraela. Zamiast twardych słów i żadnego działania, powinniśmy zrobić to, co zrobili (prezydenci) Kennedy, Nixon i Reagan i zastosować wszystkie instrumenty amerykańskiej potęgi - z twardą, pryncypialną i bezpośrednią dyplomacją włącznie - aby wywrzeć nacisk na takie kraje jak Syria i Iran. - George Bush wie, że nigdy nie popierałem dialogu z terrorystami, i niezwykłe upolitycznienie polityki zagranicznej przez prezydenta, oraz jego polityka strachu, nic nie czynią dla zapewnienia bezpieczeństwa Ameryki i Izraela - dodał. Obama przypomina, że Kennedy rozmawiał z sowieckim przywódcą Nikitą Chruszczowem, a Nixon z przewodniczącym KPCh Mao Zedongiem. Podkreśla też, że gdyby podjął rozmowy z Ahmadineżadem, byłyby poprzedzone odpowiednimi "przygotowaniami"