Polański zeznawał w procesie o zniesławienie przeciw wydawcy magazynu, firmie Conde Nast, z Paryża za pośrednictwem łączy wideo. Procedura ta ochroni reżysera przed groźbą ekstradycji do USA, skąd wyjechał w 1977 roku, uchodząc przed skazaniem za czyn nierządny z nieletnią. 71-letni reżyser powiedział, że był w "stanie szoku", gdy przeczytał artykuł w "Vanity Fair". Magazyn zarzucał mu, że tuż po brutalnym zabójstwie żony Polańskiego, aktorki Sharon Tate, przez gang Mansona w 1969 roku, reżyser próbował w jednej z modnych nowojorskich restauracji uwieść szwedzką królową piękności, obiecując, że "uczyni ją następną Sharon Tate". - To najgorsze, co o mnie kiedykolwiek napisano. A jest szczególnie bolesne, bo hańbi pamięć Sharon - podkreślił. - To same kłamstwa. Nie zachowuję się w ten sposób. Wciąż mam trochę poczucia honoru - dodał. Przyznał, że nie był wierny swej żonie w trakcie ich małżeństwa i miesiąc po śmierci Sharon Tate spotkał się z inną kobietą. Jednak za zniewagę uznaje zarzut, że by ją uwieść, posłużył się imieniem zmarłej żony. - Nigdy nie doszło do takiego incydentu - podkreślił reżyser. Składając zeznania, Polański miał na sobie czarny garnitur i robił wrażenie bardzo poruszonego. Reżyser postanowił dochodzić swych praw przed sądem angielskim, gdyż tamtejsze ustawodawstwo jest bardziej przychylne dla ofiar pomówień niż przepisy amerykańskie. Po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii w sprawie o zniesławienie wykorzystuje się łącza wideo. Głównym świadkiem obrony w rozpoczętym dziś procesie będzie siostra Sharon Tate, Debra, mieszkająca w USA. To ona przed 36 laty osobiście poinformowała Polańskiego o tym, że jego żona zginęła z rąk Mansona. Zeznania na piśmie przedłożyły znane aktorki - Catherine Deneuve, która grała w filmie Polańskiego "Wstręt", i Nastassja Kinski, która odtwarzała tytułową rolę w jego filmie "Tess". Osobiście stawi się w sądzie amerykańska aktorka Mia Farrow, znana z filmu Polańskiego "Dziecko Rosemary". Proces ma potrwać około tygodnia.