Tak twierdzi mężczyzna, który siedział na fotelu obok Polaka - donosi "Daily Mail". Jak informowaliśmy wcześniej, pasażer z Polski o którym rozpisują się światowe media leciał z Londynu do Malagi, gdzie mieszka. Samolot, którym podróżował miał godzinne opóźnienie, a po wylądowaniu pasażerowie musieli czekać dalsze pół godziny na pozwolenie opuszczenia pokładu. Jak podaje "The Telegraph", 57-latek polskiej narodowości nie czekał na komunikat. Mężczyzna postanowił otworzyć wyjście awaryjne i wyjść na zewnątrz po skrzydle samolotu. Ujęły go służby porządkowe i spisały dane osobowe. Jego czyn wywołał zdziwienie wśród pozostałych pasażerów. Z najnowszych doniesień brytyjskiej prasy wynika, że mężczyzna miał atak astmy. "Dusił się i potrzebował zaczerpnąć świeżego powietrza. Mówił o tym załodze, ale nikt go nie słuchał" - czytamy. Siedzący obok niego pasażer Raj Mistry powiedział "Daily Mail", że mężczyzna w trakcie lotu kilka razy używał inhalatora. "Powiedział mi: gdyby nie inhalator, byłbym w niebie, szybciej niż myślisz" - cytuje współpasażera Polaka gazeta.