Jak przypomina gazeta, do tragedii doszło 26 sierpnia 2017 roku. 32-letni Ryszard M. prowadził ciężarówkę pod wpływem alkoholu. Badania wykazały podwójne przekroczenie dozwolonej normy. W pewnym momencie Polak zatrzymał tira na jezdni, choć powinien zjechać na pobocze. Postój trwał dwanaście minut. W furgonetkę wymijającą blokującego drogę tira wjechał inny tir, prowadzony przez obywatela Wielkiej Brytanii. W wyniku zderzenia śmierć poniosło osiem osób. Jak stwierdził na sali sądowej prokurator Oliver Saxby, zdarzenia oraz jego "katastrofalnych i tragicznych konsekwencji" można było "całkowicie uniknąć". Oskarżyciel zaznaczył, że wypadek został spowodowany przez "niebezpieczną jazdę dwóch oskarżonych". "W przypadku M., prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu i zatrzymanie pojazdu na jednym z pasów M1, mamy do czynienia z zachowanie równie rażącym, co i niebezpiecznym. Co on sobie myślał?" - grzmiał Saxby. Prokurator oświadczył również, że drugi z oskarżonych 54-letni David W. tuż przed wypadkiem rozmawiał przez telefon, a pojazd prowadzony był przez auto-pilota. "Zupełnie nie zauważył tego, co dzieje się na drodze. To niedbałość i nieuwaga na ogromną skalę" - ocenił prokurator. Zarówno Ryszard M., jaki David W. nie przyznają się do zarzutów - informuje "The Independent".