Jacek Tarkowski złożył pozew przeciw spółce Lafarge Gips, domagając się 700 tys. zaległej odprawy, zadośćuczynienia i odszkodowania za utratę zdrowia, którą łączy z pracą w tej firmie. Pozwał on byłego pracodawcę m.in. za upokorzenia, na jakie byli narażeni on i inni polscy pracownicy. Od francuskiego szefa, Francuza Jeana-Michela Desmoutiera, słyszeli uwagi o "głupim polskim prawie", "polskiej inteligencji" i "polskiej logice". Desmoutier nie pracuje już w Polsce, firma informowała o wewnętrznym postępowaniu wyjaśniającym. - Domagam się przeprosin i uznania moich kompetencji, których zresztą centrala koncernu nie kwestionowała, dopóki moim szefem nie został Jean Michel Desmoutier. Pieniądze to sprawa drugorzędna, bardziej chodzi mi o przeprosiny i przyznanie się do błędu - powiedział Jacek Tarkowski. - Może ta sprawa pokaże pracownikom, na czym polega mobbing - powiedział reprezentujący go mec. Robert Wyszyński. Dodał, że w Polsce pracownicy często godzą się na złe traktowanie ze strony pracodawców, błędnie rozumiejąc służbową podległość. Wyszyński, który przez kilka lat był prawnikiem w dużym zagranicznym koncernie, powiedział, że w międzynarodowych firmach, wbrew deklarowanym przez nie oficjalnie wartościom, nierzadkie były przypadki mobbingu, czemu sprzyjało wysokie bezrobocie.