- Powinniśmy Ukrainie pokazać perspektywy europejskie na podstawie art. 49" traktatu UE - powiedział europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski. Ubolewał, że "po pospolitym ruszeniu na Ukrainie pod flagami UE, po tym, gdy ludzie ginęli pod tymi flagami", we wspólnym projekcie rezolucji PE w sprawie Ukrainy zapis o perspektywie europejskiej dla tego kraju jest nawet słabszy niż w rezolucji z jesieni zeszłego roku, gdy w Kijowie rządził jeszcze prezydent Wiktor Janukowycz. - To na pewno zostanie zauważone w Kijowie, to będzie wielka hańba i wstyd - dodał Saryusz-Wolski. Paweł Zalewski (PO) ocenił, że Unia "prostym językiem" powinna powiedzieć Ukraińcom, że uznaje prawo tego kraju do uzyskania członkostwa w UE po spełnieniu traktatowych warunków. - Jeśli dziś tego nie powiemy, jak będziecie mogli spojrzeć w oczy Ukraińcom? - pytał Zalewski eurodeputowanych z innych krajów UE. Jeszcze bardziej stanowczy był Paweł Kowal (Polska Razem). - Jeżeli dzisiaj nie jesteście w stanie powiedzieć - nie półgębkiem i nie szeptem - że otwieramy UE dla Ukraińców, jeżeli dzisiaj nie jesteście w stanie tego zapisać w rezolucji, ale chowacie się po kątach i zastanawiacie się, jak zapisać to zdanie, aby nie wybrzmiało, to nie jesteście godni zasiadać w tej sali - powiedział Kowal. Zdaniem Ryszarda Czarneckiego (PiS) Unia powinna "usłyszeć pukanie Ukraińców do unijnych drzwi i powiedzieć, że w przyszłości miejsce Ukrainy jest w UE". - Nie bądźmy kunktatorami, nie bójmy się o tym mówić - przekonywał podczas debaty Ryszard Czarnecki, który zabrał głos w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. PE będzie głosować nad rezolucją o sytuacji na Ukrainie w czwartek.