W przekazanej skardze Polacy wskazują na zaskakująco słabe wyniki, jakie osiągnęli w ostatnim konkursie na urzędników (kategorii A5) w dziedzinie publicznej administracji i zasobów ludzkich. Według obliczeń sygnatariuszy skargi, mniej niż 50 proc. Polaków, którzy przeszli do ostatniego, ustnego etapu, zdało pomyślnie egzamin, co jest "zaskakująco niskim odsetkiem". "Jako że Polacy byli w konkursie oddzieleni od innych narodowości, rodzi się pytanie, czy wszystkim kandydatom podczas egzaminu postawiono tę samą poprzeczkę. Polscy kandydaci byli egzaminowani przez inną komisję egzaminacyjną niż kandydaci innych narodowości i otrzymali inny zestaw pytań" - czytamy w skardze. Polacy żalą się, że około 75 proc. pytań, jakie zadano im podczas konkursu, dotyczyło technicznych spraw związanych z dziedziną zasobów ludzkich. Tymczasem - przekonują w skardze - kandydaci z innych państw byli odpytywani głównie z wiedzy o unijnych politykach. Stąd słabe wyniki Polaków w porównaniu z innymi i wyeliminowanie ich z konkursu, który otwiera drogę do kariery w unijnych instytucjach. Skarżący podkreślają, że trudno zrozumieć takie podejście egzaminatorów w świetle danych, że Polska na tle nowych krajów członkowskich ma najniższy procentowy wskaźnik wypełnienia kwot przyznanych w instytucjach europejskich dla urzędników danego obywatelstwa. Polacy, licząc na pomoc, swą skargę przesłali do wiadomości polskich władz, polskich europarlamentarzystów oraz europejskiego rzecznika praw obywatelskich. Według najnowszych danych z kwietnia tego roku, w Komisji Europejskiej pracuje 994 polskich urzędników. Polska tylko w 76 proc. wypełniła przyznaną jej w 2004 roku pulę stanowisk (1341). To najgorszy wynik spośród wszystkich państw, które wstąpiły do UE przed czterema laty. Ponadto aż połowa z zatrudnionych Polaków pracuje na najniższych w unijnej hierarchii stanowiskach asystenckich. Liczby dotyczące zatrudnienia Polaków na średnich i wyższych stanowiska kierowniczych nie zmieniły się od ubiegłego roku, czyli nie ma tendencji wzrostowej, jak w przypadku innych nowych krajów UE. Polacy, a także Czesi są proporcjonalnie słabiej reprezentowani na tzw. listach rezerwowych, czyli listach osób, które pomyślnie przeszły konkursy do KE i czekają na konkretne oferty. Ta słabsza obecność na listach rezerwowych - tłumaczyła PAP Komisja Europejska w kwietniu - wynika "z proporcjonalnie mniejszej liczby uczestników konkursów z tych krajów oraz słabszych rezultatów podczas konkursu". "Możemy to odnotować, ale nie mamy na to wyjaśnienia" - dodaje KE.