Zatrzymany 16-letni Polak przyznał się do winy. - Jego zatrzymanie przebiegło spokojnie, w domu, w obecności rodziców - powiedział rzecznik prokuratury Jos Coltin. Na razie Polak trafił do zamkniętego ośrodka dla młodzieży w Braine-le-Chateau na południe od Brukseli. Pozostanie tam do końca śledztwa. Czekają go długie przesłuchania. Dopiero potem zostanie oddany do dyspozycji sędziego ds. nieletnich. Prokuratura brukselska już zapowiedziała, że sędzia ten z pewnością potwierdzi decyzję o zamknięciu Polaka w ośrodku w Braine-le-Chateau. Potem będzie musiał zadecydować, czy przekazać sprawę do zwykłego trybunału, który będzie mógł wymierzyć karę. Za współudział w śmiertelnym ranieniu nożem nastolatka grozi mu od 10 do 15 lat więzienia. Zarówno rodzice, jak i zatrzymany 16-latek, przebywają w Belgii nielegalnie. Chłopak był wcześniej notowany przez belgijską policję. Drugi sprawca morderstwa, który ma być także Polakiem, według zeznań 16-latka zbiegł do Polski. Belgijska prokuratura nie ujawnia tożsamości zatrzymanego. Rzecznik prokuratury wyjaśnił, że ustawa z 2005 roku zabrania ujawniania jakichkolwiek danych pozwalających na identyfikację nieletnich objętych postępowaniem karnym. Zabronione jest zwłaszcza publikowanie nazwisk i wizerunków. Zdaniem belgijskich mediów, aresztowany nastolatek brał udział w zabójstwie, ale nie jest tym, który ugodził ofiarę nożem. Bezpośredni zabójca uciekł. Dziennik "La Libre Belgique" rozstrzyga, że "bez wątpienia do Polski". Polski premier Kazimierz Marcinkiewicz zapewnił, że polski rząd zrobi wszystko, by sprawcy zabójstwa nastolatka w Brukseli "zostali znalezieni i by spotkała ich zasłużona kara". Podkreślił jednak, że za tę tragedię nie można winić ani Polski, ani Polaków. - To sytuacja rzeczywiście dramatyczna. Polski rząd uczyni wszystko, by sprawcy zostali znalezieni i by spotkała ich należna, zasłużona kara. Ale Polski i Polaków za to okropne zdarzenie winić nie można - powiedział premier w TVN24. Rzecznik prokuratury powiedział w poniedziałek o zbiegłym, że belgijskie władze dysponują "elementami pozwalającymi na ustalenie tożsamości". Nie wiadomo, czy jest on pełnoletni. Zdaniem policji, mężczyzna zbiegł za granicę, "czyli w tym wypadku najprawdopodobniej do Polski". Policja skontaktowała się z Polską, by poprosić o pomoc w ujęciu drugiego Polaka. Uruchomione zostaną także mechanizmy współpracy Interpolu i Europolu. Tymczasem duszpasterz polskich katolików w Brukseli ks. Tadeusz Czaja poprosił rodziców zamordowanego Belga o przyjęcie przeprosin i wyrazów współczucia. - Polecamy Joe Bogu, modlimy się za niego i za jego bliskich - powiedział ks. Czaja. - To był dla mnie szok, kiedy belgijskie media poinformowały, że sprawcami tej strasznej zbrodni byli Polacy - tłumaczył duszpasterz. - To ogromna tragedia dla rodziny zamordowanego chłopca, niezwykle smutna wiadomość - dodał. 17-letni Joe Van Holsbeeck zginął od ciosów nożem 12 kwietnia. Napastnicy ukradli mu odtwarzacz plików mp3. Zostali zidentyfikowani dzięki nagraniom wideo z kamer umieszczonych na dworcu i w brukselskim metrze, które w poniedziałek pokazano dyrektorom brukselskich szkół. Wcześniej mniej dokładne wizerunki sprawców publikowano w prasie. Zbrodnia wywołała w Belgii ogromne poruszenie. Początkowo przypisywano ją imigrantom z Afryki Północnej, co zrodziło obawy przed falą ksenofobicznych wystąpień. Nic takiego nie nastąpiło. Antyimigranckich haseł nie było na marszu przeciwko przemocy, jaki w niedzielę na ulicach Brukseli zgromadził 80 tys. osób. Także partie polityczne, zgodnie z prośbą rodziny zabitego nastolatka, powstrzymały się na razie od prób zbijania kapitału politycznego na tragedii. Rozgorzała jednak dyskusja o bezpieczeństwie na ulicach belgijskich miast i walce z przestępczością wśród młodzieży. W toku prac legislacyjnych jest reforma przepisów w tym zakresie, a na środę rząd zapowiedział poświęcone poprawie bezpieczeństwa ponadpartyjne konsultacje. Sprawa od dwóch blisko dwóch tygodni nie schodzi z pierwszych stron belgijskich gazet. Na miejscu tragedii na zatłoczonym brukselskim dworcu centralnym do dziś leżą kwiaty. - Przed rozszerzeniem Unii Europejskiej w społeczeństwach zachodnich było wiele obaw, które się oczywiście nie sprawdziły. Niestety obawiam się, że za sprawą tego smutnego wydarzenia klimat dla większej otwartości starych państw członkowskich wobec nowych będzie trudniejszy - powiedział polski wysoki urzędnik Komisji Europejskiej, Mikołaj Dowgielewicz, od kilku lat mieszkający w Brukseli. Polskie MSZ odmówiło komentowania sprawy. - To jest sprawa policyjno-prokuratorsko-kryminalna - powiedział rzecznik MSZ Paweł Dobrowolski, zapewniając, że resort będzie współpracował w tej sprawie ze stroną belgijską. Tymczasem prokurator krajowy Janusz Kaczmarek zadeklarował, że jeśli ze strony belgijskiej do polskich organów ścigania wpłynie wniosek o jakąkolwiek formę pomocy prawnej w ujęciu Polaka podejrzewanego o udział w zabójstwie nastolatka w Belgii, to nasze organa ścigania "uczynią wszystko, by ten wniosek wykonać". Kaczmarek zastrzegł, że we wtorek do godziny 16.00 taki wniosek nie wpłynął.