Niektórzy, podobnie jak Islandczycy, decydują się na drastyczne działania - wycofują oszczędności z depozytów bankowych i robią zakupy na czarną godzinę. Sytuacja jest na tyle poważna, że największy islandzki dziennik "Frettabladid" zdecydował się na umieszczenie na swojej stronie internetowej komunikatów o kolejnych posunięciach rządu przetłumaczonych na język polski. W zaledwie 300 tysięcznej Islandii Polacy stanowią bowiem największą grupę etniczną - jest ich dwanaście tysięcy. Z opublikowanego na stronie www.visir.is komunikatu mieszkający na Islandii rodacy mogli dowiedzieć się o przyjęciu przez tamtejszy rząd ustawy o sytuacji wyjątkowej. "Zgodnie z tą ustawą państwo ma prawo interweniować w działalność banków, funduszy oszczędnościowych i innych przedsiębiorstw finansowych a także zarządzać tymi przedsiębiorstwami finansowymi" - czytamy w artykule. "Rząd oznajmił, że stan rachunków w bankach krajowych, funduszy oszczędnościowych i ich filii w całym kraju są w pełni bezpieczne (...) Prowadzone są działania mające na celu wzmocnienie kursu korony islandzkiej i doprowadzenie do stabilności spraw związanych z kursem walut i poziomem cen" - uspokajają autorzy komunikatu. Jednocześnie informują, że gazeta będzie informować o kolejnych posunięciach rządu - również w języku polskim, ale z opóźnieniem potrzebnym na tłumaczenie. Sygnały płynące z islandzkiego sektora finansowego nie są jednak dla Polaków uspokajające. Dziś nadzór finansowy (FSA) poinformował, że największy bank Islandii - Kaupthing - zostanie objęty przez państwo zarządem komisarycznym. W tym tygodniu kontrolą objęto też drugi i trzeci co do wielkości bank - Landsbanki i Glitnir.