O włamaniu poinformował w poniedziałek (9 listopada) serwis gazety Glos.live. Do siedziby redakcji, która znajduje się w Czeskim Cieszynie w pobliżu polsko-czeskiej granicy na Moście Wolności, włamywacz lub włamywacze (poszkodowaniu twierdzą, że rozmiar zniszczeń sugeruje, że włamywacz nie działał w pojedynkę) weszli przez wybite okno. - Redakcja wyglądała jak po wybuchu, ponieważ dywany i sprzęty pokrywała warstwa białego proszku. Sprawcy spryskali pomieszczenia gaśnicą proszkową. Skradzione zostały dwa aparaty fotograficzne, kluczyki do samochodu, zniszczono jeden z monitorów, uszkodzono komputer w sekretariacie, drukarkę, dyktafon - poinformował Tomasz Wolff, redaktor naczelny "Głosu", który przyjechał w niedzielę wieczorem na miejsce przestępstwa. Sprawcy pobrudzili tuszem od drukarki meble w jednym z pokojów. Zniszczyli zamki, uszkodzili skrzynki i szufladę w jednym z biurek. - W kuchence zostawili siekierę, młotek i inne narzędzia, którymi dokonali dzieła spustoszenia - informuje Tomasz Wolff. Zniszczono także pomieszczenia przylegające do redakcji, włamano się też do pobliskiego Hotelu Piast. Redakcja informuje, że straty były tak poważne, że pod znakiem zapytania było przygotowanie wtorkowego wydania gazety. Na szczęście się udało. Z powodu pandemii dziennikarze pracują zdalnie i swoje służbowe komputery mają w domu. Sprawcom grozi osiem lat więzienia - Rozpoczęliśmy śledztwo w sprawie włamania do budynku przy ul. Strzelniczej w Czeskim Cieszynie. Dochodzenie dotyczy kradzieży i uszkodzenia mienia. Policja zabezpieczyła dużą ilość śladów, które obecnie są analizowane. Ze względu na trwający stan wyjątkowy sprawca może być ukarany pozbawieniem wolności nawet do ośmiu lat - poinformowała Eva Michalikowa z biura prasowego Wojewódzkiej Komendy Policji w Ostrawie. To nie pierwszy przypadek włamania do redakcji "Głosu". W 2018 roku z biura skradziono aparat fotograficzny i dwa laptopy. Motywy sprawców nie są znane. Helena Legowicz - prezeska Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego, czyli organizacji, która reprezentuje interesy Polaków w Czechach - w zdarzeniu nie odczytuje motywów antypolskich. - Uważam, że to po prostu wandalizm. Nie doszukiwałabym się w tym czegoś więcej - powiedziała dla "Głosu" Helena Legowicz. Ilu Polaków żyje w Czechach? Wedle wyników ostatniego spisu powszechnego z 2011 roku w Czechach narodowość polską - jako jedyną - zadeklarowało 39 269 osób. Z każdym rokiem jest ich coraz mniej, w spisie z 2001 roku zrobiło to 51 968 osób. Większość to Polacy mieszkający na Zaolziu, czyli tej części historycznego Śląska Cieszyńskiego nad rzeką Olzą, która po pierwszej wojnie światowej przypadła Czechosłowacji. Według czechosłowackiego spisu z 1920 roku na tym terenie mieszkało 137 043 Polaków. W historii stosunków polsko-czechosłowackiej Zaolzie było przedmiotem sporów granicznych między państwami. Do dziś jesteśmy świadkami antypolskich incydentów na Zaolziu, do najczęstszych należy zamalowywanie polskojęzycznych tablic. Polacy mieszkający na Zaolziu cieszą się prawami przysługującymi zamieszkującym Czechy mniejszościom narodowym. Mają m.in. swój teatr, polskie szkoły i gazety (to obecnie ukazujący się dwa razy w tygodniu "Głos", który do 2017 roku nosił nazwę "Głos Ludu" oraz miesięcznik "Zwrot").