Poinformował o tym współprzewodniczący zespołu, wiceminister edukacji Mirosław Sielatycki. W Trokach na Litwie zakończyło się wielogodzinne posiedzenie grupy specjalistów. Dlaczego Polacy i Litwini tak się nie cierpią? Jak powiedział IAR Mirosław Sielatycki, nie udało się porozumieć w sprawach dla Polski kluczowych. Chodzi o dwa sporne zapisy, dotyczące mniejszości narodowych, które znalazły się w litewskiej ustawie oświatowej. Wprowadzają one między innymi ujednolicenie egzaminu maturalnego z języka litewskiego dla wszystkich szkół już za dwa lata i zwiększają liczbę przedmiotów wykładanych po litewsku w szkołach polskich. Wiceminister Sielatycki podkreślił, że jest jednak jeden pozytywny aspekt tego spotkania - strona litewska zobowiązała się do powołania grupy roboczej z udziałem nauczycieli i rodziców, która będzie prowadziła dalsze rozmowy pod auspicjami litewskiego resortu oświaty. Przedstawiciele rodziców szkół polskich na Litwie początkowo nie zostali nie zaproszeni na dzisiejsze obrady zespołów ekspertów. Po interwencji Mirosława Sielatyckiego, zorganizowano ich spotkanie z przedstawicielami resortów edukacji Polski i Litwy oraz litewskiego rządu. Dzisiejsze obrady polsko-litewskiej grupy to piąte i zarazem ostatnie spotkanie. Poprzednie odbyły się w Wilnie, Warszawie i w Augustowie. W wystosowanym kilka dni temu do szefa litewskiego rządu liście premier Donald Tusk odmówił powołania kolejnych międzypaństwowych grup roboczych, co zaproponował Andrius Kubilius. W liście, do którego dotarła Informacyjna Agencja Radiowa, premier napisał, że "czasem wystarczy dialog z przedstawicielami mniejszości narodowych, a czasem, jak na przykład w kwestii zwrotu ziemi czy obecności języka ojczystego mniejszości w życiu publicznym, wystarczą działania jednostronne". Polacy na Litwie grożą zabraniem swoich dzieci ze szkół.