Tym samym wykluczył wcześniejsze obawy, że ich liczba może być większa. Jak wyjaśnił, dane te pochodzą z kompletnej listy pasażerów lotu Air France, określającej narodowość wszystkich osób na pokładzie tego samolotu. Dwaj Polacy wykupili w poznańskim biurze turystycznym wycieczkę do Brazylii i mieli wracać przez Paryż do Polski. W sumie - według najnowszych informacji przewoźnika - na pokładzie znajdowali się pasażerowie 32 narodowości, w tym 61 Francuzów, 58 Brazylijczyków i 26 Niemców. Paszkowski dodał, że francuskie MSZ poinformowało, że wciąż trwają ustalenia obywatelstwa jeszcze 25 innych pasażerów. Podkreślił jednak, że wszystko wskazuje na to, iż szanse, by na pokładzie znajdowali się inni polscy obywatele są bliskie zeru. Dodał, że ustalenia kraju pochodzenia tych osób powinny się zakończyć do godz. 22. Francja poprosiła o pomoc Pentagon, a służby brazylijskie prowadzą szeroką operację na wodzie i w powietrzu, poszukując zaginionego w poniedziałek w trakcie lotu z Paryża do Rio de Janeiro samolotu linii Air France z 228 ludźmi na pokładzie. Samolot Airbus A330 towarzystwa Air France zaginął w poniedziałek nad Atlantykiem koło wybrzeży Brazylii. Wszystko wskazuje, że doszło do katastrofy. Byłaby pod względem liczby ofiar 23. największa tragedia w dziejach transportu lotniczego. Airbus 330-200 (lot AF 447) wyleciał z Rio de Janeiro do Paryża o północy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego. Maszyna znikła z ekranów radarów o godz. 8.00 rano czasu polskiego nad Atlantykiem. Rzecznik Air France Francois Brousse podał, że trwają poszukiwania samolotu w pobliżu brazylijskiej wyspy Fernando de Noronha. - Na (paryskim lotnisku) Roissy panuje bardzo duże zaniepokojenie. Samolot zniknął z ekranów radarów już kilka godzin temu. Mogło dojść do awarii transpondera (urządzenia retransmitującego sygnały radarowe), ale taki rodzaj awarii zdarza się bardzo rzadko, a samolot nie wylądował o 11.10, jak przewidywano - powiedziało źródło na lotnisku w Paryżu i dodało, że "nie ma żadnej nadziei" na uratowanie zaginionego samolotu. Również przedstawiciel francuskiego rządu przyznał, że w samolocie wyczerpałoby się do tej pory paliwo. Jak dodał, samolot zniknął także z wojskowych radarów, co oznacza, że można obawiać się najgorszego. Przedstawiciel rządu wykluczył jednak hipotezę porwania samolotu, prawdopodobna jest natomiast katastrofa. Linie Air France poinformowały z kolei, że w zaginionym samolocie nastąpiło zwarcie elektryczne po silnych turbulencjach. - Samolot wleciał w strefę burzową z silnymi zaburzeniami atmosferycznymi, które spowodowały zakłócenia w pracy maszyny - powiedział Brousse. Linie Air France podały wcześniej, że samolot o godz. 4.14 czasu polskiego wysłał automatycznie wiadomość o zwarciu elektrycznym. Ostatni kontakt radarowy nawiązano z samolotem o godz. 3.33 czasu polskiego, tuż po tym, jak minął archipelag Fernando de Noronha, leżący ok. 350 km od wybrzeży Brazylii. Zaginiony Airbus A-330-200 wszedł do eksploatacji w 2005 roku i ostatni raz przeszedł przegląd techniczny 16 kwietnia.