Dokument wylicza wiele przypadków łamania praw podróżujących. Dochodzi do nich najczęściej na granicach Polski i Czech z Niemcami. - Choć zniknęły kontrole graniczne, to pojawiły się inne alternatywne metody kontroli i praktyki mające wpływ na wolność przepływu osób - czytamy w raporcie. Te alternatywne środki to m.in. częstsze kontrole policyjne polskich samochodów na terenie Niemiec, czy naloty na stacje kolejowe i przygraniczne hotele - wylicza "Wprost". Te działania - według autorów raportu - rodzą podejrzenie o dyskryminację - kontrolami objęci są obywatele Polski, Czech i krajów trzecich jak Ukraina czy Białoruś. Do tego prawa mieszkańców państw trzecich nie są w żaden sposób chronione lub monitorowane. Austria już zapowiedziała, że mimo rozszerzenia strefy Schengen przywróci kontrole na swoich granicach w czasie trwania Mistrzostw Europy w piłce nożnej, które organizuje razem ze Szwajcarią (daje jej taką możliwość unijne prawo - przypomina tygodnik). Kraje te tłumaczą zaostrzenie kontroli obawami przed wzrostem przestępczości. Jednak raport przytacza statystyki, z których wynika, że po otwarciu granic nie wzrosła przestępczość, a jeśli jest jakaś różnica w ilości odnotowanych przypadków, to wynika ona z częstszych kontroli, a nie większej ilości przestępców.