"Ze swym 90-procentowym poparciem dla Unii Europejskiej Polacy są co prawda prawdziwymi euroentuzjastami, ale w wyborczą niedzielę tylko 23 procent uprawnionych do głosowania skorzystało ze swego prawa" - zaznacza warszawska korespondentka "Tageszeitung" (TAZ) Gabriele Lesser, twierdząc, że poprzedzająca wybory walka wyborcza była jedną wielką katastrofą. "Była nudna, po części absurdalna i pozbawiona wizji". Inaczej niż w Polsce, gdzie dramatyczne wydarzenia na Ukrainie nie miały żadnego większego wpływu na walkę wyborczą, państwa nadbałtyckie zupełnie świadomie postawiły na partie proeuropejskie. "Za to w Polsce dwie partie konserwatywne ścigały się łeb w łeb. Proeuropejska Platforma Obywatelska Donalda Tuska i eurosceptyczne »Prawo i Sprawiedliwość« Jarosława Kaczyńskiego uzyskały po 30 proc. głosów". Polscy wyborcy z protestu - zaznacza TAZ - w tym wielu młodych ludzi, głosowało na skrajną prawicę. "Januszowi Korwin-Mikke udało się stać ulubieńcem mediów, kiedy głosił swe prowokacyjno-bezsensowne tezy o kobietach, które »z natury są mniej inteligentne« i »najlepiej nadają się do wychowania dzieci«. Jego »Nowa Prawica«, która chce rozsadzić UE od środka, z mety dostała 7-procentowe poparcie" - wyjaśnia autorka artykułu. O polskiej lewicy pisze, że ta "sama wysadziła się z siodła". "Kampania wyborcza pod tytułem »Europa Plus Twój Ruch« była tak absurdalna, że większość Polaków tylko wzruszała ramionami. Sojusz SLD i UP prowadził za to tak bladą walkę, że może wysłać do Strasburga raptem 5 posłów". "Jakie będą oni tam reprezentowali stanowiska, jest jak dotąd niewiadome" - pisze Gabriele Lesser. "To odnosi się jednak właściwie do wszystkich polskich parlamentarzystów. Po drodze zagubiła im się w tych wyborach europejska idea. Polacy startują do nowego okresu legislacyjnego w PE bez żadnej wizji" - podsumowuje TAZ. Małgorzata Matzke/ red.odp.: Bartosz Dudek/ Redakcja Polska Deutsche Welle