Amerykański polityk, mediator w wielu konfliktach, został nagrodzony za "niestrudzone wysiłki na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktów międzynarodowych, demokracji, praw człowieka oraz rozwoju gospodarczego i społecznego" - napisał w uzasadnieniu przyznający nagrodę komitet noblowski parlamentu norweskiego. - Pokojowa nagroda Nobla dla byłego amerykańskiego prezydenta Jimmy'ego Cartera to "krytyka polityki obecnej administracji amerykańskiej" - powiedział Gunnar Berge, szef komitetu noblowskiego przyznającego nagrodę. Tegoroczni kandydaci do nagrody Wśród kandydatów do nagrody byli m.in. prezydent Afganistanu, dwaj politycy, którzy walczą o redukcje wojskowych arsenałów oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Nominację do nagrody otrzymało w sumie 117 osób i blisko 40 organizacji. Są wśród nich były burmistrz Nowego Jorku Rudolf Giuliani za swoją dzielną postawę po zamachach z 11 września, prezydent George W. Bush i premier Tony Blair za zmontowanie koalicji antyterrorystycznej, Międzynarodowy Trybunał w Hadze oraz główna prokurator tej instytucji Carla Del Ponte za sądzenie zbrodniarzy wojennych. Eksperci wymieniali jednak najczęściej nazwisko prezydenta Afganistanu. Nagroda Nobla dla Hamida Karzaja dodałaby mu autorytetu i wsparła jego wysiłki w budowaniu lepszej przyszłości dla Afgańczyków. Inni typowali dwóch amerykańskich senatorów - Sama Nunna i Richarda Lagera. Od 10 lat wspierają oni ideę zniszczenia postradzieckich arsenałów broni masowej zagłady, tak by nie wpadła ona w ręce terrorystów. Jimmy Carter nie głosowałby za użyciem siły wobec Iraku Były demokratyczny prezydent USA Jimmy Carter, laureat Pokojowej Nagrody Nobla 2002, powiedział dzisiaj, że gdyby był członkiem Kongresu, nie głosowałby za rezolucją, dającą prezydentowi Bushowi prawo użycia siły wobec Iraku. - Głosowałbym przeciwko - oświadczył w Atlancie Carter, odpowiadając na pytanie o swój stosunek do rezolucji Kongresu. Rozmowę przeprowadziła stacja telewizyjna CNN. - Sądzę, że nie można uniknąć obowiązku działania przez Radę Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych - dodał laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Carter uznał za konieczne "zmuszenie Saddama Husajna do całkowitego poddania się nieograniczonym inspekcjom, by przekonać się, że skutecznie zniszczyliśmy całą jego broń masowego rażenia i jego zdolność do produkowania w przyszłości broni atomowej". Ale - kontynuował - "musi to być dokonane z udziałem Narodów Zjednoczonych, a nie w sposób jednostronny przez Stany Zjednoczone".