W związku z trwającym od kilku dni załamaniem pogody w niektórych częściach USA jeszcze w piątek zamknięto muzea, instytucje kultury i banki. Śnieżyca najsilniej uderzyła w miasto Buffalo w stanie Nowy Jork. Jego gubernator Kathy Hochul podkreśliła, że wygląda jak strefa wojny. - To wojna z matką naturą, a ona uderza wszystkim, co ma - podkreśliła. Śnieżyce w USA. Co najmniej 50 ofiar żywiołu W poniedziałek miasto odnotowało 25 zgonów z powodu pogody. Ofiary śmiertelne są również w stanach: Vermont, Ohio, Missouri, Wisconsin, Kansas i Kolorado. Władze obawiają się, że będzie ich więcej. Łącza liczba zgonów do poniedziałku wyniosła 50. Pogodowy armagedon dotknął też cieplejszych stanów. Na południu Florydy legwany zamarzały i spadały z drzew. Rekordowo niskie temperatury zarejestrowano w Montanie, gdzie temperatury spadły do minus 45 stopni Celsjusza. Tysiące odwołanych lotów Trudna jest też sytuacja na lotniskach. Do 8:30 czasu amerykańskiego z chicagowskiego O'Hare nie wystartowały 92 samoloty, a z Midway 124. Wczoraj z tych dwóch portów odwołano ponad 250 lotów. Do 9:00 ze wszystkich amerykańskich lotnisk odwołano ponad 1500 lotów. W ciągu weekendu około 250 tys. domostw doświadczyło przerw w dostawie prądu. Zasilanie stopniowo jest przywracane. Władze radzą mieszkańcom, by unikali podróży, jeśli nie jest to niezbędne. Obszar burz śnieżnych rozciągał się od Kanady aż po Rio Grande na południu. Śnieżyce nawiedziły również prowincje Ontario i Quebec w Kanadzie, jednak według prognoz ustąpią w ciągu najbliższych kilku dni.