Według premiera Bawarii Edmunda Stoibera, niemieckie władze nie mogą bronić się przed przenoszeniem firm z Niemiec do nowych krajów Unii Europejskiej, ponieważ nie przestrzegają one zasad uczciwej konkurencji. Występujące w tych krajach połączenie niskich podatków z wysokimi dotacjami z unijnych funduszy strukturalnych może stać się "zabójczą mieszanką" dla miejsc pracy w niektórych niemieckich branżach - zauważa bawarski premier na łamach "Bild am Sonntag". Według niego, wszystkie kraje UE powinny mieć taki sam dolny próg podatkowy - i np. granica podatku dochodowego od osób indywidualnych mogłaby wynosić 25 procent. Co ciekawe, w Polsce ów podatek wynosi dziś 19 proc., a w Niemczech... 15 proc. (najwyższe odpowiednio od 45 proc. do 42 proc.). Podobnie myślą niemieccy związkowcy i rząd. Minister finansów Hans Eichel powiedział np., że rząd nie akceptuje "podatkowego dumpingu". Kanclerz Gerhard Schröder krytykował z kolei zbyt niskie - w porównaniu do poziomu w UE - opodatkowanie firm w krajach przystępujących do Wspólnoty. Wiele niemieckich koncernów, w tym Siemens, rozważa możliwość przeniesienia się do krajów środkowo- i wschodnioeuropejskich, które oferują im lepsze warunki, w tym te podatkowe. A w Polsce od dawna toczy się dyskusja o podatkach: że są za wysokie, że duszą przedsiębiorców, ograniczają inwestycje, że zamrożone są progi podatkowe i znikają kolejne ulgi.