Początkowo, zaraz po starcie obserwatorzy przeżyli chwilę niepewności. Tuż po tym, jak SpaceShipOne oderwał się od statku macierzystego, maszyna wpadła w korkociąg. Pilotowi udało się ją jednak ustabilizować. Mike Melvill wyłączył silnik nieco wcześniej, niż planowano, ale statek bez trudu osiągnął granicę przestrzeni kosmicznej i chwilowy stan nieważkości. Podobnie jak podczas lotu testowego, ponad 3 miesiące temu pilot Mike Melvill sprowadził maszynę na ziemię lotem ślizgowym. Dzisiejsza próba miała udowodnić, że SpaceShipOne jest w stanie wynieść na skraj kosmosu pilota i ciężar odpowiadający masie 2 pasażerów. Od czasu lądowania zespół ma 2 tygodnie na powtórzenie lotu. Drugą próbę zapowiadano już na najbliższy poniedziałek. Twórcy statku ubiegają się o X Prize, nagrodę w wysokości 10 mln dolarów, która ma wspomóc rozwój komercyjnych lotów w kosmos.