- Wszystko wskazuje na to, że skorzystamy z transportu powietrznego - powiedział minister obrony. Dodał, że decyzje w tej sprawie - amerykańskiego dowództwa w Tampie i dowództwa polskich sił zbrojnych - mają zapaść w przyszłym tygodniu. Polska armia nie posiada dużych samolotów transportowych (np. amerykańskich C-5 Galaxy czy C-130 Hercules), zdolnych do przewiezienia ciężkiego sprzętu i żołnierzy. Wcześniej rozważano przetransportowanie polskiego kontyngentu maszynami amerykańskimi, pojawiły się też informacje o pomocy hiszpańskiej armii. Według dzisiejszej prasy rozważana jest możliwość przewiezienia żołnierzy pociągami. - Wszystko trzeba przewidzieć i na każdy wariant być przygotowanym. To nie oznaczałoby - nawet gdybyśmy korzystali z transportu kolejowego - przemieszczenia tą drogą żołnierzy, ale sprzętu. To jest kilkadziesiąt ciężarówek, sprzęt specjalistyczny, inżynierski. To jeden z wariantów, który był planowany i ćwiczony - stwierdził w porannych Faktach RMF FM Jerzy Szmajdziński. Do Afganistanu pojedzie ok. 300 polskich żołnierzy: komandosów, saperów oraz żołnierzy z jednostek chemicznych i zespół rozpoznania biologicznego. Popłynie tam też okręt wsparcia logistycznego ORP "Kontradmirał Xawery Czernicki". Podróż w rejon Afganistanu - przeloty za poligony? - Myślimy o wynajęciu samolotów. W grę wchodzi wypożyczenie od Ukrainy samolotów An-124 Rusłan; Amerykanom proponujemy, by skorzystali z naszych poligonów w zamian za transport - poinformował rzecznik ministra obrony narodowej płk Eugeniusz Mleczak. Dodał, że nadal jest rozważany transport koleją sprzętu, podczas gdy ludzi przewiózłby rządowy Tu-154. Niewykluczone także, że w rejon działań zostanie wysłany średni samolot transportowy An-26 - lub dwa - który będzie operował na miejscu.