Luksusowy statek wycieczkowy Villa Vie Odyssey w Belfaście przymusowo cumował od miesięcy. Wszystko przez problemy techniczne. Zgodnie z planem jednostka miała wyruszyć 30 maja w trwającą ponad trzy lata podróż dookoła świata. Problemy techniczne, certyfikacja, a także same naprawy trwały dłużej niż ktokolwiek mógł przypuszczać. - Wszystko, co mogło pójść źle, poszło źle - przyznawali szczerze pasażerowie, którzy na pokładzie statku mogli przebywać za dnia, ale nocować musieli w hotelach czy wynajętych apartamentach. Ze stolicy Irlandii Północnej statek wypłynął w końcu w poniedziałek, wprawiając zniecierpliwionych pasażerów w euforię. - Będziemy się bawić, imprezować tak, jakby jutra miało nie być - mówił AFP jeden z podróżnych. Zgodnie z planem wycieczkowiec płynąć ma z Belfastu do Brestu (Francja), Bilbao (Hiszpania), na Azory, a następnie przez Atlantyk, kierując się na Karaiby. W sumie potężna jednostka ma na trasie zaplanowanych ponad 425 przystanków. Podróż dookoła świata jak z koszmaru. Problemy się nie kończą Jeszcze przed startem okazało się jednak, że pech wycieczkowca i jego pasażerów nie opuścił - przez kłopoty z dokumentacją przeciągał się proces wejścia pasażerów na pokład. Kilka godzin po wyjściu z portu nadszedł kolejny "cios". Jednostka musiała się zatrzymać kilka mil od portu, gdzie pozostawała do środy wieczorem. Wszystko przez kolejne problemy formalne. CNN opisuje, że dyrektor generalny Villa Vie Odyssey Mike Petterson zapowiadał ponowny start statku późnym wieczorem w środę, jak tylko pozyskane zostaną odpowiednie zezwolenia. Według serwisu Vesselfinder, który śledzi ruch morski, Villa Vie Odyssey znajduje się obecnie niedaleko miasta Bangor. Z danych prezentowanych w portalu wynika, że spodziewany czas przybycia jednostki do Brestu to godzina 4 nad ranem 4 października. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!