Według "Washington Post" dwaj pasażerowie usłyszeli wypowiedzi mogące wskazywać na zagrożenie. Jeden z muzułmanów powiedział gazecie, że z bratem i szwagierką rozmawiali po prostu o tym, które miejsca w samolocie są najbezpieczniejsze. "Podejrzanych" - z jednym wyjątkiem są to obywatele USA - przesłuchali agenci FBI, ale nie doszukali się żadnego zagrożenia i wyrazili zgodę na dalszą podróż całej grupy, która udawała się na Florydę. Linie AirTran Airways odmówiły bezpłatnego zapewnienia muzułmanom miejsc w innym samolocie. Ostatecznie pasażerowie ci musieli sami zapłacić za przelot innymi liniami.