Informację taką podał w czwartek dziennik 'Siegodnia", powołując się na źródła w ukraińskiej milicji. Nieudana próba otrucia obecnego prezydenta miała miejsce we wrześniu 2004 r., podczas kampanii prezydenckiej. Po kolacji wydanej przez ówczesnego szefa SBU Wołodymyra Saciuka poczuł się źle. Austriaccy lekarze orzekli później, że pogorszenie stanu jego zdrowia było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. Ślady ich działania widoczne są na twarzy prezydenta do dziś. "Siegodnia" pisze, że ochroniarz Saciuka sprawdzał potrawy, podawane do stołu, przy którym, oprócz gospodarza, siedział Juszczenko, jego współpracownik - polityk i przedsiębiorca Dawyd Żwanija i szef SBU Ihor Smieszko. Według informatora gazety, która nie publikuje nazwiska ochroniarza, nadzorował on także pracę obecnych na przyjęciu kelnerów. "Kiedy przyszła kolej na podanie płowu (pol. pilaw, wschodnia potrawa z ryżu z baraniną i jarzynami) ochroniarz Saciuka osobiście przejął kontrolę nad stolikiem, na którym stały potrawy. (...) W odróżnieniu od innych dań, płow podawał właśnie ten człowiek, każdemu (z gości) w oddzielnym naczyniu" - czytamy. Dziennik pisze także o podejrzeniach służb specjalnych, które uważają, że właśnie w tym czasie dioksyny znalazły się na talerzu podanym Juszczence. Informator gazety "Siegodnia" poinformował, że w prawie dwuletnim śledztwie hipotezy udziału ochroniarza w tym przestępstwie w ogóle nie brano pod uwagę, a on sam nie został nawet przesłuchany. Obecnie prawdopodobnie ukrywa się za granicą i jest poszukiwany listem gończym - pisze gazeta. Prezydent Juszczenko oświadczył w połowie grudnia, że są już wystarczające dowody, by zatrzymać osoby, które zatruły go dioksynami. - Ustalono już ostatnie fakty dotyczące tego, kto podawał do stołu i jakie dania oraz skąd mógł pochodzić pomysł zatrucia posiłku - powiedział. Prokuratura ukraińska ustaliła we wrześniu, że dioksynami, wyprodukowanymi w laboratorium w Rosji, Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii, Juszczenko został zatruty prawdopodobnie 5 września 2004 r. Tego dnia Juszczenko jadł kolację z wysokimi rangą funkcjonariuszami ukraińskiego wywiadu. Juszczenko twierdzi, że stan jego zdrowia jest już dobry, chociaż w jego organizmie nadal znajduje się ok. 50 proc. dioksyn, którymi został zatruty.